sobota, 15 czerwca 2013

16. Zło

  Anka obudziła się ze strasznym bólem głowy w objęciach Dawida. Miała potargane włosy. Leżała skulona z głową na klatce piersiowej chłopaka. Chciała rozluźnić uścisk, było jej niewygodnie, ale za mocno ją trzymał.
     - Dawid!- szturnęła go.
     - Co?
     - Ty śpisz?
     - Nie- odpowiedział zaspanym głosem.- Spałem. Jak to możliwe? Przecież tyle lat, a dziś... To niemożliwe.
     - Spałeś- powtórzyła Ania.
  Dawid potrząsnął głową, jakby nadal nie mógł w to uwierzyć. Leniwie wstał z kanapy odkrywając koc.
     - O Boże!- wrzasnęła przestraszona Anka widząc, że jest ubrana w męską koszulę, a jej ubrania leżą na fotelu obok.
  Dawid zaczął się śmiać patrząc na Anię.
     - To nie jest śmieszne. Czy my? No wiesz... Czy coś zaszło między nami?- zapytała. Strach mieszał jej się z niepewnością.
     - Zachciało ci się spać, ale powiedziałaś, że nie możesz spać w dziennym ubraniu, więc kiedy się umyłaś dałem ci swoją koszulę.
     - Naprawdę?- spytała naiwnym głosikiem.
     - Tak- uśmiechnął się pod nosem.- Nie dam ci więcej wina.
  Anka odetchnęła.
     - Okropnie boli mnie głowa- powiedziała.
     - Przejdzie ci.
     - Muszę się doprowadzić do porządku- stwierdziła.- Gdzie jest łazienka?
  Dawid tym razem śmiał się na głos. Nie mógł się powstrzymać.
     - Byłaś wczoraj w łazience.
     - Nie pamiętam. Nigdy więcej nie wypiję alkoholu- zapewniła.
     - Trzymam cię za słowo. Łazienka jest tam- wskazał drzwi na końcu korytarza.
     - Dziękuję- powiedziała. Poszła do pomieszczenia. Po paru minutach wyszła.- Dawid, mogę mieć problem.
     - Jaki?- zdziwił się.
     - Nie wróciłam na noc do domu. Nie mam ze sobą telefonu. Pewnie mnie szukają.
     - Coś wymyślimy- mrugnął.- Niestety śniadania nie dostaniesz, bo nie mam jedzenia.
     - Nie szkodzi. Nie chce mi się jeść. Dziękuję ci za wczoraj.
     - Cała przyjemność po mojej stronie- ukłonił się jej jak książę proszący do tańca.
  Po jakimś czasie wyszli z domu chłopaka. Zbliżali się do miejsca, w którym mieszkała Ania. Dawid zaczął się dziwnie zachowywać. Wyglądał na przerażonego. Anka spojrzała na niego zdziwiona. Nie miała pojęcia co mogło go przestraszyć. Chwilę później spostrzegła migające światła pod swoim domem.
     - Co ja narobiłam?- powiedziała wściekła na siebie.- Rodzice na pewno zgłosili moje zaginięcie. Policja mnie szuka, a ja jak ostatnia kretynka spokojnie piję sobie z tobą wino.
     - Ania- powiedział uspokajającym tonem.
     - Co?! Taka jet prawda!- zarzuciła sobie.
     - Aniu, to nie policja.
     - Uff... A już się przestraszyłam, że będę miała problemy- odetchnęła z ulgą.
     - Aniu- powtórzył- przed twoim domem stoi karetka.
     - Co takiego?- nie wierzyła.
     - Mam dobry wzrok. To na pewno karetka. Tylko się nie denerwuj. Pewnie to nic poważnego.
     - Muszę tam biec.
     - Idę z tobą!- wtrącił szybko i pobiegł z nią.
  Zdyszana dziewczyna wbiegła przez frontowe drzwi do salonu.
     - Co się stało- zapytała ze łzami w oczach widząc lekarzy nad swoim ojcem. Oliwia podeszła do siostry i przytuliła ją.
     - Tata stracił przytomność i wezwałyśmy karetkę.
     - To na pewno moja wina. Zdenerwował się, że nie było mnie w domu.
     - Nie było cię?- zdziwiła się Oliwka.- A gdzie byłaś?
     - Nie zauważyliście, że mnie nie było?
     - Nie- powiedziała Oliwia. Zobaczyła Dawida stojącego przy drzwiach i złożyła fakty. Nie chciała teraz o tym rozmawiać. podobnie jak Ania patrząca jak lekarze kładą jej tatę na nosze.
     - Jak to się stało? Przecież tata jest zdrowy.
     - Nie wiem. Byłam w swoim pokoju, kiedy usłyszałam krzyk mamy. Zbiegłam na dół i zadzwoniłam po pogotowie.
  Sanitariusze wyprowadzali właśnie mężczyznę na noszach.
     - Pojadę z nim- powiedziała zapłakana matka do córek. W ich oczach widziała zrozumienie. Chciały jechać z nimi, ale wiedziały, że to niemożliwe. Odprowadziły ich wzrokiem. Karetka odjechała.
     - Bez sygnału. To chyba dobrze- pocieszała się Oliwka.
  Dawid kiwnął głową. Cała trójka usiadła na kanapie.
     - Jak to się stało?- zapytała znów Ania.
     - Mówiłam już, że nie wiem. Czekałam na Antka. No właśnie. Gdzie on jest? Nigdy się nie spóźnia.
     - Antka?- zapytał Dawid spoglądając porozumiewawczo na Anię.
     - Tak. To mój chłopak- pochwaliła się.
     - Jak długo się spóźnia?- Anka nerwowo patrzyła na Dawida.
     - Jakąś godzinę.
     - Zabiję go. Jestem pewna, że to on.
     - O czym ty mówisz?- zapytała zaskoczona Oliwka.- Ty chyba źle się czujesz.
     - Nie czuję się dobrze, a to tylko jego zasługa.
     - Odczep się od mojego chłopaka.- Blondynka wstała z miejsca i wbiegła po schodach na górę.
     - Chyba powiedziałam za dużo- zauważyła Ania.
     - Mi też się tak wydaje.- zgodził się.
     - Pomożesz mi to cofnąć?
     - Tak będzie najlepiej.
  Anka zaprowadziła Dawida do pokoju siostry. Na szczęście drzwi były otwarte. Weszła razem z nim. Dawid podszedł do łóżka, na którym Oliwka leżała zaciskając małą poduszkę.
     - Spójrz na mnie- zwrócił się do blondynki.Odwróciła wzrok w jego stronę.- Nie pamiętasz swojej rozmowy z Anią.
     - Nie pamiętam- odpowiedziała posłusznie.
  Anka przyglądała się jak czarne zwykle oczy Dawida zmieniają kolor na złoty i rozszerzają mu się źrenice. Widziała jak zagłębia wzrok w błękitnych oczach Oliwki, która rozchylała powieki i chłonęła słowa chłopaka jak robot pozbawiony umysłu. Wreszcie ujrzała jak automatycznie siostra mruga powiekami, a oczy Dawida wracają do codziennego wyglądu. Pomyślała, że z nią robił to samo.
     - To jakaś magia- powiedziała Anka, która była pod niegasnącym wrażeniem.
     - Co takiego?- zapytała zdziwiona Oliwka. Rozglądała się dookoła.
  Dawid przyłożył palec wskazujący do ust w geście uciszenia. Anka zrozumiała, że nie powinna była tego mówić.
     - Nic. Posprzątałaś pokój.
     - Zauważyłaś. To na przyjście Antka.
  Dawidowi zjeżyły się włoski na plecach, kiedy usłyszał to imię. On i Ania wiedzieli, że muszą dowiedzieć się czy Antonii jest rzeczywiście sprawcą omdlenia ojca dziewczyn. A jeśli tak to będą musieli się go jakoś pozbyć. Pomimo tego, że żadne z nich nie czytało w myślach, wiedzieli, że myślą dokładnie o tym samym.
     - Oliwia, zostaniesz sama?- zapytała siostrę.
     - A dokąd idziesz?
     - Chciałam pojechać do szpitala.
     - Sama nie mozesz nigdzie iść- zaprotestowała Oliwia.
     - Dlaczego? Mam prawie osiemnaście lat. Mogę robić co chcę.
     - A tak. Ty o niczym nie wiesz. Prawdopodobnie w lesie jest jakieś groźne, dzikie zwierzę, które atakuje ludzi i nigdy nie wiadomo dokąd pójdzie.
     - Skąd o tym wiesz?- Dawid się ożywił.
     - Mówili o tym w telewizji. To zwierzę rozszarpało szyję młodego lekarza z naszego szpitala, który wracał z dyżuru. Obok niego leżały różne przyrządy lekarskie. Pewnie to coś było głodne i chciało przeszukać torbę lekarza.- Z każdym słowem dziewczyna trzęsła się coraz bardziej.
     - Wiesz może dokładniej gdzie to było?- spytała Ania.
     - Tak. W tym lesie niedaleko domu babci i dziadka.
  Anka głośno przełknęła ślinę. Domyślała się, że to zwierzę przypomina człowieka. Antonii mógł narobić kłopotów całemu miastu.
     - Kiedy to się stało?- ostatnie istotne pytanie w tej sprawie zadał Dawid. Chciał mieć większą pewność.
     - Dwudziestego lipca- odparła Oliwka.
     - Tydzień temu zauważył Dawid.
     - W urodziny Oliwii- dodała przestraszona Anka.
  Dawidowi przeszła przez głowę myśl:"A co jeśli Karolina jakimś cudem żyje? Co jeśli znalazła inne ciało? Każda dziewczyna teraz będzie wydawała mi się być nią. Na każdego człowieka trzeba będzie uważać."
  Ania teraz jak nigdy dotąd bała się o swoje życie. Myślała wyłącznie o swojej śmierci i zagrożeniu rodziny.
     - Nie zostawię cię z tym samej- usłyszała głos Dawida, ale nie przez uszy. On jakby dźwięczał w jej głowie. Jednocześnie dostrzegła, że chłopak nie poruszył ustami. Popatrzyła na niego zdziwiona, a on mrugnął do niej okiem.
 

1 komentarz:

  1. Ej to był taki smutny rozdział, aż mi sie płakać chce. Ciekawe co z tatą Ani, a Antek niech się wynosi. Wkurza mnie :(

    OdpowiedzUsuń