niedziela, 25 sierpnia 2013

22. Spotkanie z mordercą

  Kiedy razem z mamą i Oliwią dotarła na cmentarz było już południe. Gorące promienie padały na czarne ubrania mamy i siostry. Ania ubraniami nie chciała okazywać żałoby. Czy strój mógł cokolwiek zmienić? Miała na sobie białą sukienkę dla kontrastu. Widziała spojrzenie matki, kiedy wychodziła z domu. Ludzie, którzy przechodzili obok pewnie myśleli "Nie kochała ojca", ale to nie była prawda. Dziewczyna żałobę skrywała na dnie serca, chociaż chciała ją z całej siły wyprzeć myślami, ze ojciec ich nie opuścił.
  Mama przyniosła świeże kwiaty na grób i rozpłakała się kładąc ja na zimnej, granitowej powierzchni. Oliwka objęła ją i obie usiadły na ławce obok pomnika. Zawiał chłodny wiatr i Anka poczuła zapach perfum ojca. Zerknęła na kobiety, ale one chyba tego nie czuły. Patrzyły tępo na grób jak tysiące innych ludzi, którzy wierzą, że zmarli są tam, pod ziemią. Naprawdę tam był tylko piasek, trumna i ciało. Duch był z nimi, ale może były tak zamknięte w swoich przekonaniach, że nie chciały wyczuwać obecności ojca. Kolejny podmuch wiatru zaczesał Ance włosy na lewy bok. Tata zawsze mówił jej, ze tak wygląda lepiej. Brunetka uśmiechnęła się szeroko. Oliwia natychmiast skarciła ją wzrokiem, jakby chciała powiedzieć, że uśmiechanie się jest zakazane. Anka nie tłumaczyła niczego tylko szybko przywołała się do porządku.
  Czekając na kobiety spędziła na cmentarzu dwie godziny. Trochę im współczuła, bo myślały, że będąc przy grobie są bliżej taty, a nie wiedziały, że on jest przy nich cały czas. Kiedy mijały bramę Anka wypatrzyła Dawida. Powiedziała, że musi porozmawiać z chłopakiem i poszła do niego.
     - Idziemy?- zapytał Polikarp.
     - Tak- rzuciła bez zastanowienia.
  Według tego co mówiła Oliwia dom Antoniego był niedaleko cmentarza. Ruszyli przed siebie, ale po chwili Ania zatrzymała chłopaka.
     - Poczekaj! Co my właściwie mu powiemy?
     - Może po prostu użyjemy tego- kopnął kawałek gałęzi leżący na chodniku.
     - Nie!- zaprotestowała.- Nikogo nie będziemy zabijać.
     - To powiedzmy mu, żeby zapomniała o twojej siostrzyczce i zapytajmy kulturalnie czy przypadkiem nie zabił twojego ojca- uśmiechnął się ironicznie.
     - Masz rację, to kompletnie nie ma sensu.- Odwróciła się na pięcie.
  Dawid chwycił jej dłoń i pociągnął  za sobą.
     - Co by się nie stało będę przy tobie- patrzył jej prosto w oczy.
  Uwierzyła mu i bez planu poszła za nim. Moment później byli pod drzwiami wskazanego przez Oliwię domu. Dawid chciał wyważyć drzwi, ale Anka wyprzedziła go stukając w nie.
     - Dzień dobry- powiedziała , kiedy ujrzała około czterdziestoletnią kobietę po drugiej stronie progu.
     - Dzień dobry- odpowiedziała z uśmiechem na ustach.
     - Może wynajmuje mu pokój, albo mają romans- mówił Dawid w jej myślach.
  Popatrzyła na niego nie dowierzając w jego drugi pomysł.
     - Czy zastaliśmy Antoniego- spytał na głos Dawid.
     - Nie. Żaden Antonii tu nie mieszka.
     - Czyżby?- Polikarp wepchnął nogę na próg.
  Kobieta przestraszyła się i pchnęła drzwi. Napotkała jednak opór nogi Dawida. Anka uderzyła go ręką w ramię. Cofnął się.
     - Proszę pani, czy na pewno nie mieszka tu Antonii?- dopytywała Ania.
     - Na pewno. Wiem kto mieszka w moim domu.
  Anka usłyszała radosny krzyk dzieci, co upewniło ją w przekonaniu, że kobieta nie jest kochanką wampira.
     - Nie wynajmowała pani kiedyś pokoju młodemu chłopakowi?
     - Nie. Musieliście pomylić adresy. Żaden Antonii tu nigdy nie mieszkał.
  Anka jej uwierzyła i pożegnała kobietę. Dawid ruszył za nią. Była pewna, że nie pomylili domu.
     - I gdzie my go mamy szukać?- Spojrzała w prawo, ale Dawida nie było obok niej. Rozejrzała się dookoła. Stał pod drzwiami i nasłuchiwał. Po chwili podszedł do dziewczyny.
     - Nie okłamała nas- powiedział.
     - Skąd wiesz?
     - Kazała dzieciom rozpakować walizki. Byli na urlopie. Ciekawe jak długo.- Popatrzył porozumiewawczo na Ankę.
  Uśmiechnęła się. Bez przyjaciela by tego nie wiedziała. Oliwia mogła być zaproszona do tego domu w czasie nieobecności właścicieli.
  Po powrocie do domu dziewczyna zobaczyła, że ktoś zostawił jej kartkę na toaletce. Przeczytała napis:
 " Wiemy, że nas szukasz. Możemy się spotkać dzisiaj o 20 w parku (wiesz gdzie). Tym razem przyjdź bez ochroniarza.
A. i K."
  Ania podała kartkę Polikarpowi.
     - Mówiłam ci, że ona żyje. Muszę się z nimi spotkać.
     - Pójdę z tobą.
     - Nie możesz.
     - A ty nie możesz iść sama.
     - Muszę- nalegała.
  Wstał i złapał ją za ramiona.
     - Musisz uważać na Karolinę i Antoniego.
     - Dlaczego? Bo mnie zabiją?!- Wiedziała, że jeśli będą chcieli to zrobić znajdą ją wszędzie. 
     - Mogą zrobić wszystko. Są wampirami.
     - Tak jak ty- odparła i wyszła.
  Poszła prosto do parku. Stanęła pod swoją wierzbą. Wiedziała, że o to miejsce im chodziło. Zadziałała impulsywnie, dopiero teraz uświadomiła sobie, że Dawid mógł mieć rację. Pocieszała się myślą, że o tej porze roku w parku zawsze byli ludzie. Chodziła dookoła drzewa i coraz mniej podobał jej się pomysł rozmawiania sam na sam z dwojgiem wampirów. Czy to sformułowanie było adekwatne do sytuacji, w której występują trzy osoby? Zawróciła w stronę domu, ale było za późno. Pojawił się Antonii, chwycił Ankę za rękę i prowadził w stronę drogi. Na poboczu zaparkowany był czarny, terenowy samochód. Antek otworzył tylne drzwi i wepchnął dziewczynę do środka. Usiadła posłusznie i zapięła pasy.
  Usłyszała cichy chichot z przodu.
     - Myślisz, że to ci pomoże?!- wampirzyca odwróciła się w jej stronę.- Jestem Karolina- dodała, kiedy zauważyła, że Anka nie ma ochoty odpowiadać na jej zaczepki. 
     - Miło cię poznać- w głosie Anka słychać było ironię.
    




Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale byłam bardzo zajęta. Mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodoba;) Proszę o komentarze.
Pozdrawiam;*