środa, 22 maja 2013

13. Krzyż i czosnek

  Dawid złapał Anię, kiedy upadała. Położył ją na kanapie.
     - Przynieś trochę zimnej wody- powiedział do Antoniego.
     - Ty przynieś, ja z nią zostanę.
     - Nie zostawię jej z tobą nawet na sekundę. Przynieś tą wodę!
  W salonie pojawiła się Oliwka.
     - Dlaczego tak krzyczycie?- zapytała przeciągając się. Zauważyła Anię leżącą na kanapie.- O Boże! Co jej się stało?
     - Straciła przytomność, ale nic jej nie będzie- powiedział Antek. Dawid był zbyt przejęty Anką.
     - Niech któryś z was przyniesie wodę- powiedziała blondynka.
     - Ja pójdę- zaoferował Antonii.
  Dawid był na niego wściekły. Zastanawiał się" W co on gra?".
  Po paru sekundach chłopak przyniósł zimną wodę w szklance. Oliwka szybko skropiła nią twarz siostry. Chwilę później dziewczyna się ocknęła. Otworzyła oczy. Nad jej głową pochylały się trzy osoby.
     - To nie ja- powiedział bezdźwięcznie Dawid. Ania zrozumiała. Wampir uklęknął przed nią i ucałował jej dłoń. Zrobiło jej się bardzo miło.
     - Jak się czujesz?- zapytała Oliwia.
     - Dobrze, nic mi nie jest.
     - Nie mówiłaś, że Dawid jest twoim chłopakiem- wyrzuciła siostrze Oliwka. Czuła się przez nią oszukana.
     - Bo my nie jesteśmy parą- wyjaśniła.
     - Jasne. Takie bajki to ty możesz dzieciom opowiadać- wtrąciła blondynka.- Mnie nie oszukasz. Widzę jak na ciebie patrzy.
  Ani znów coś się przypomniało. Karolina w jej śnie powiedziała, że Polikarp ją kocha. Zawstydziła się. Zawsze trudno jej było uwierzyć w to, że ktoś ją lubi, ale w tym przypadku chodziło o coś w co wierzyła bezgranicznie- sny. Po chwili przyszło jej do głowy, że przecież miłość jaką darzy się przyjaciela to też miłość.

  Po południu Ania poczuła się lepiej i wyszła z Dawidem w stronę parku. Oliwka została w domu z rodzicami, a Antek wyszedł zaraz po tym jak Anka odzyskała przytomność.
     - Dlaczego nie przedstawiasz się swoim prawdziwym imieniem?- zapytała.
     - Nigdy go nie lubiłem. Moje imię jest staromodne. Mama lubiła takie imiona. Twierdziła, że każde imię coś oznacza i musi pasować do człowieka. Już nie jestem człowiekiem, wolę, żeby mówiono do mnie Dawid.
     - Dobrze- uśmiechnęła się do niego.- Ale podoba mi się twoje imię.
  Kiedy doszli do parku usiedli w swoim ulubionym miejscu- pod płaczącą wierzbą.
     - Wiesz kto zabił tamtą dziewczynę?- zapytała wampira.
     - Nie, ale domyślam się, że to Antonii. Chyba, że w okolicy jest jakiś inny wampir.
     - A co chciałeś mi powiedzieć zanim straciłam przytomność?
  Na chwilę nastała cisza. Później Dawid odezwał się nieśmiało:
     - Karmiłem się twoją koleżanką.
     - Moniką?
     - Tak, a potem wymazałem jej to ze świadomości.
  Najpierw Anka chciała odejść. Zdenerwowała się na Dawida, ale zrozumiała, że picie krwi jest wpisane w naturę wampira.
     - Dobrze, że jej nie zabiłeś- zdawała sobie sprawę z tego, ż to głupi brzmi, ale nie umiała użyć innych słów.
     - Opróżnienie ciała z krwi daje nam więcej energii, ale obiecałem, że nigdy nikomu nie zrobię krzywdy.
     - Komu to obiecałeś?- była ciekawa kto był dla niego tak ważny, żeby poświęcić dla niego odrobinę wampirzej natury.
     - Nieważne- nie chciał, żeby poczuła, że jest dla niego kimś ważnym.- Zrozumiałem, że mogę żyć prawie jak zwykły człowiek. Wiem, że to co robię jest złe, ale inaczej nie przeżyłbym- zamyślił się na moment.
  Anka postanowiła przerwać melancholijny nastrój swoim głupim pytaniem:
     - Czy czosnek ci szkodzi?
  Polikarp zaśmiał się.
     - Czosnek szkodzi tylko tym, którzy go jedzą. Z tego co wiem powoduje brzydki zapach z ust- mówił cały czas się śmiejąc.
     - A krzyż- zapytała całkiem poważnie.
     - Nie. Jestem katolikiem. To znaczy byłem dopóki nie zostałem wampirem, bo teraz zbawienie raczej mi nie grozi- powiedział poważnym tonem.
  Anka przytuliła przyjaciela.
     - Może nie wszystko jest takie oczywiste- stwierdziła.
     - To raczej jest pewne. Nie umrę naturalną śmiercią. Jestem potworem.
     - Potwory nie mają serc, a ty jesteś moim przyjacielem. Dzięki tobie moje życie jest lepsze, a to dobry argument do zbawienia- uśmiechnęła się.