Anka obudziła się z przeczuciem, że o czymś zapomniała, ale szybko uświadomiła sobie co to, kiedy spojrzała na ścienny kalendarz. Był dwudziesty lipca. Dzień urodzin jej siostry. Zapomniała nawet kupić prezentu. Pomyślała, że szybko ubierze się i pójdzie do sklepu z biżuterią. Tak też zrobiła. Udała się do najbliższego sklepu i kupiła jej zegarek na grubym, skórzanym pasku. Zapakowała go w różową torebkę prezentową i ruszyła z powrotem do domu. Oliwia jeszcze spała. Nie było w tym nic dziwnego. W wakacje mogła spać nawet do południa. Ania zeszła więc po schodach do dużego, przestronnego salon, do którego dobiegały odgłosy z kuchni. Stała w niej mama dziewczyn. Niewysoka brunetka dekorowała tort.
- To co, idziemy do Oliwii z tym tortem?- zapytała Ania.
- Nie. Damy jej tylko prezenty, a tort zostawimy dla gości- odpowiedziała układając na cieście cukrowe kwiatki.
- Jakich gości?- dziewczyna była zdziwiona, myślała, że nie będzie żednej imprezy.
- Przyjdzie chłopak Oliwki, Robert i kilka koleżanek.
Anka zawiesiła się na słowie Robert. Co on będzie robił u nich w domu? Dlaczego Oliwia go zaprosiła?
- Dlaczego Robert?- zapytała w końcu mamę.
- Przecież od niedawna to twój chłopak.
- Chyba do niedawna, mamo. Rozstaliśmy się po dwóch dniach. Nie pasujemy do siebie- spuściła głowę.
- Ale tyle o nim opowiadałaś, że przystojny, że fajny- zauważyła kobieta.
- No właśnie chyba tylko przystojny. Tak naprawdę to podobał mi się dopóki go nie poznałam. Tak mi głupio, bo od roku kochałam się w chłopaku- zamilkła- a raczej wydawało mi się, że go kocham i wtedy go poznałam i wszystko minęło- mówiła ciągle o tym samym, ale to była jedyna odpowiedź na pytanie, które nie padło" dlaczego ze sobą nie jesteście?". To właśnie chciała usłyszeć jej matka, która wyciągnęła ramiona do Ani i uścisnęła córkę, ale to nie było potrzebne dziewczynie. Nie cierpiała, bo nigdy nie kochała Roberta. To było głupie, bardzo głupie zauroczenie.
- To co? Idziemy do Oliwki?- zapytała matka, żeby przerwać żale.
- Tak- odpowiedziała krótko.
Mama schowała ciasto do lodówki i zawołała ojca, który siedział przed telewizorem. We trójkę poszli do pokoju Oliwii. Ania z prezentową torebką, rodzice tradycyjnie z kopertą, w której było sto złotych. Mama zapukała do drzwi, a tata zaczesał ruchem jednej ręki włosy Ani na lewy bok.
- Tak wyglądasz lepiej- uśmiechnął się. Ojciec zawsze poprawiał jej włosy.
Na pukanie mamy nikt nie odpowiadał. Znaczyło to, że dziewczyna spała. W końcu była dopiero jedenasta czterdzieści. Matka otworzyła drzwi i wszyscy weszli do różowo- białego pokoju Oliwii. To też jej nie obudziło. Tata wtedy podszedł do córki i krzyknął jej wprost do ucha:
- Sto lat!
To obudziło blondynkę. Podskoczyła na materacu i uśmiechnęła się na widok rodziny, albo raczej prezentów. Najpierw dostała kopertę od mamy. Wiedziała co w niej jest, więc ucałowała rodziców i bez zerkania schowała prezent do szuflady nocnej szafki. Przyszła kolej na podarunek od siostry. Ania dała Oliwii torebkę, ale nie ucałowała jej. Nie miała ochoty po tym co jej zrobiła całując się z jej chłopakiem. Młodsza siostra była zachwycona prezentem od Anki. Nigdy nie dostała od niej tak ładnego prezentu. Ani przemknęła przez głowę myśl, że może siostrze łatwiej będzie przyjąć zdradę, skoro dostała tak ładny prezent. Ale zdrada to jednak zdrada. Dziewczyna nie wiedziała czy bardziej żałuje tego, że zdradziła siostrę, czy bardziej pociąga ją myśl, że mogłaby jeszcze raz pocałować Antka. Na samą myśl o nim miała wypieki na twarzy. Rodzice wyszli z pokoju i Ania została sama z siostrą. Chciała już wyjść, ale usłyszała jej głos:
- Zaczekaj.- powiedziała- Pomogłabyś mi przygotować imprezę?
- Pomogę, ale mam do ciebie jedno pytanie. Dlaczego zaprosiłaś Roberta?- powiedziała to z wyrzutam do siostry.
- Oj, zaprosiłam go już dawno. Wtedy myślałam, że jesteście razem.
- Trudno. Może jakoś przetrwam jego obecność.
- Mam pomysł!- krzyknęła blondynka.- Zaproś jakiegoś kumpla, a Robert się od ciebie odczepi, jeśli będziesz udawała, że z kimś kręcisz- uśmiechnęła się dumna z siebie.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. Nie będę niczego udawać. Nie jestem taka.
- Jaka? Przecież to dobry plan. A gdybyś udawała, że jesteś z Igorem?
- Odpada. Po pierwsze Robert zna Igora i nigdy w to nie uwierzy, a po drugie Igor ma dziewczynę.
- Sory, ale nie odkręcę nic teraz. Głupio byłoby mówić Robertowi, żeby nie przychodził- zauważyła Oliwia.
- Masz rację- poparła ją Ania.- Ale teraz lepiej się ubieraj, bo nie mamy dużo czasu. Rodzice pewnie kazali ci skończyć imprezę przed dziesiątą- uśmiechnęła się.
- Ha!- Zaśmiała się siostra.- Rodzice jadą do babci i dziadka i zostajemy sami.
- Serio?- zdziwiła się Ania.
- Tak- Oliwia była dumna.
- Idź się ubrać- powtórzyła Ania- ja idę do swojego pokoju i zaraz zaczniemy przygotowywać te twoje urodziny.
Anka wyszła z pokoju, a Oliwia ubrała spódnicę i bluzkę i szybko zeszła na dół, żeby zacząć przygotowania. Chwilę później rodzice odjechali. Anka zeszła do salonu, gdzie była siostra i pomogła jej przestawiać meble, tak aby było więcej wolnej przestrzeni do tańczenia. Przestawiały ławę, kiedy usłyszały dzwonek do drzwi.
- Otwórz- poleciła siostrze Oliwia.
Anka podeszła do drzwi i otworzyła je. Serce zaczęło jej bić szybciej. Poczuła, że nagle temperatura jej ciała się podnosi. Za drzwiami stał Antek, ubrany w niebieską koszulę i ciemne dżinsy.
- Cześć- powiedział. Tylko na tyle było go stać.
- Cześć, wejdź. Oliwia jest w salonie- mówiła patrząc mu w oczy i starając się opanować łomoczące serce.
Antek w ręce miał mały kartonik w kwiatki, przewiązany starannie czerwoną wstążką. Wszedł do mieszkania. Oliwia uśmiechnęła się szeroko na jego widok. Wręczył jej pudełeczko. Kiedy je zobaczyła była bardzo zadowolona." W takim pudełku mógł być jedynie pierścionek. Jakiś piękny pierścionek"- pomyślała. Otworzyła szybko prezent. Rozczarowała się na widząc kolczyki w kształcie różowych kul, imitujących perły.
- Dziękuję- wyksztusiła.
Antek uśmiechnął się jak uwodziciel, czekając na pocałunek. Oliwia ledwie cmoknęła go w policzek" Niech on też będzie rozczarowany"- przemknęło jej przez głowę. Anka nie mogła na nich patrzeć. Weszła na górę, tłumacząc się, że musi poprawić makijaż, którego z resztą nie miała, ale nie mogła wymyślić nic lepszego. Siedziała w swoim pokoju, aż zauważyła, że jest już osiemnasta i goście powinni być w domu. Zeszła na parter. Już ze schodów zauważyła gapiącego się na nią chłopaka z dużą ilością piegów na twarzy. Do niedawna myślała, że dodają mu one uroku, ale teraz sądziła, że nie wygląda to ładnie. Robert miał na sobie zwykłą, szarą bluzkę i dżinsy. Anka rzuciła mu krótkie spojrzenie mówiące" Między nami już nic się nie zdarzy". Dalej zobaczyła uśmiechniętych Oliwię i Antka. Widziała jeszcze kilkoro znajomych siostry, których ledwie znała. W krótkiej chwili stwierdziła, że musi się przewietrzyć i skierowała się do drzwi wyjściowych. Otwierając je czuła coś dziwnego, ale wyszła na zewnątrz.
Dawid ukrywał się między krzewami pod budynkiem. Patrzył z odległości około dwóch metrów na piękną Anię. W białej sukience wyglądała jak anioł. Twardy na ogół chłopak rozmarzył się.
Anka usłyszała szmer za sobą. Nie było jeszcze ciemno, ale przestraszyła się trochę, co zresztą było wpisane w jej naturę. Strach to jej drugie imię.
Dawid nie chciał, żeby przez niego się bała. Stanął i otrzepał kolana z trawy.
- Dawid? Co ty tu robisz?- zapytała zdziwiona.
- Aktualnie stoję i czekam, aż zaprosisz mnie do domu- uśmiechnął się.
- Pewnie, wejdź- powiedziała otwierając drzwi.
Nagle zrobiło się jakby ciszej. Robert i Antek wbili wzrok w Dawida. Roberta mogła zrozumieć po tym co zaszło między nią, a Dawidem u jej dziadków. Ale dlaczego Antek się tak na niego patrzył? Wykluczyła od razu, że Antek może być zazdrosny. To byłoby dla niej niepojęte. Wreszcie zapytała Dawida:
- O co tu chodzi?
Dawid jak nigdy do tej pory nabrał powagi patrząc na Antoniego.
- Nic. Możemy na chwilę wyjść?- zwrócił się do niej.
- Właśnie weszliśmy- zauważyła.
Chłopak zrobił dziwnie proszącą minę. Widocznie bardzo zależało mu na rozmowie.
- Dobrze. Chodźmy do mojego pokoju- ruszyła, a on za nią.
Nie uszli jednak daleko. O poręcz przed schodami opierał się Robert, który chciał zagrodzić im drogę.
- Przepuść nas!- kazała mu Ania.
- Nie- powiedział Robert lekko wstawionym głosem. W ręce miał puszkę z piwem.
- Które to?- zapytała wskazując na piwo.
- Nie twoja sprawa. Już nie twoja. Teraz chcę pogadać z twoim kochasiem- spojrzał na Dawida.
- A co, nabrałeś teraz promilowej odwagi?- pogardziła jego zachowaniem.
- Nie twoja sprawa- powtarzał.- Chcę porozmawiać z nim- chwiejąc się, wskazał palcem na chłopaka.
- Odczep się od niej- odezwał się Dawid.- Ania już do ciebie nie wróci.
- Właśnie, że wróci, bo- zachwiał się na nogach- bo mnie kocha- dokończył.
- Kocha? Spójrz na siebie. Może jak wytrzeźwiejesz będziesz mógł myśleć racjonalnie. Ania nie jest dla ciebie- patrzył na niego z wyższością.
Robert chwiejąc się zrobił krok a stronę Dawida i z całej siły uderzył go pięścią w lewy policzek. Dawid sprawiał wrażenie, jakby to nie sprawiło mu bólu i oddał cios w stronę chłopaka. Uderzył go z podobną siłą, ale Robert upadł na podłogę.
- To mamy na chwilę spokój- powiedziała Anka. Policzek Dawida był lekko zaczerwieniony. Zaprowadziła chłopaka do swojego pokoju. Poleciła mu usiąść na kanapie, sama usiadła obok.
- Co chciałeś mi powiedzieć?
- Co tutaj robi Antonii?- odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Jest chłopakiem mojej siostry- odparła bez wahania.- Jest jakiś dziwny- dodała.
- Co to znaczy, że jest dziwny?- dociekał.
- Jest z moją siostrą, ale ostatnio mnie pocałował i jakoś dziwnie na mnie patrzy.
- Lepiej nigdy z nim nie rozmawiaj. Dobrze?
- O co ci chodzi?- zapytała patrząc na niego jak na UFO.
- Po prostu zerwij z nim kontakt i powiedz swojej siostrze, żeby zrobiła to samo- mówił do niej, jakby tłumaczył jej jakieś trudne zadanie.
- Nie rozumiem- powiedziała.
- Nie musisz rozumieć. Tylko zrób to o co cię proszę.
Anka patrzyła na niebo i niczego nie pojmowała. Był dla niej wielką zagadką tak jak Antek. Zauważyła, że chłopak nie ma już zaczerwienienia na policzku.
- Co się stało z twoim policzkiem?- zapytała zdumiona.
No tak, zapomniał, że wampiry regenerują się dużo szybciej niż ludzie. Zastanawiał się nad odpowiedzią i żeby dodać sobie czasu zadał pytanie:
- A co jest z nim nie tak?
- Nie jest już czerwony- pośpieszyła z odpowiedzią.
- Może słaby z niego bokser i zaczerwieniłem się tylko na chwilę- uśmiechnął się gorzko.
Anka nie znała się na bójkach i uwierzyła chłopakowi. Wiedziała, prawdą było, że pijany nie uderzyłby tak mocna jak mógłby to zrobić trzeźwy. Spojrzała na zegarek. Była już dwudziesta druga.
- Musimy zejść na dół. Moja siostra pewnie kroi tort- powiedziała Ania.
- Dobrze- odpowiedział Dawid wstając z kanapy.
Na dole trwała impreza Oliwii. W pierwszej chwili Anka zauważyła Roberta śpiącego na krześle.
- Ciekawe czy wstał o własnych nogach- wyszeptała szturchając Dawida w ramię. Chłopak uśmiechnął się lekko wymuszonym grymasem. Widocznie coś go trapiło. Podeszli razem do stołu, przy którym wszyscy śpiewali" sto lat", a Oliwka dzieliła tort. Kiedy każdy dostał po kawałku i goście trochę ucichli rozmawiając między sobą Antek opuścił swoją dziewczynę i wyszedł z domu. Oliwia podeszła do siostry i nieznajomego. patrzyła na niego. Był przystojny, ale nie tak jak większość chłopaków z toną żelu i nienagannie dobranym strojem. On po prostu przyciągał spojrzenia swoją tajemniczością, którą uwydatniał jego strój. Od stóp do głów ubrany był w czerń. Oczywiście obowiązkowa skórzana kurtka. Wszystko to podkreślało jego urodę. Czarne jak smoła włosy, w których w słoneczne dni odbijały się promienie słońca, jego ciemne oczy bez dna, w których można utonąć i zabłądzić. Do tego dochodziła idealnie wysportowana sylwetka. Oliwia przyglądała się chłopakowi jakby był obrazem. Nie zwracała uwagi na to jak to wygląda z innej perspektywy.
Anka patrzyła na siostrę przez parę sekund i postanowiła wybudzić ją z transu.
- To jest Dawid- wskazała na kolegę.
- Cześć. Jestem Oliwia- powiedziała jej siostra nie dając Ani dokończyć przedstawiania.
Dawid podał Oliwii dłoń i lekko uścisnął jej rękę.
- Skąd znasz moja siostrę?- zapytała blondynka.
- To długa historia- uśmiechnął się gorzko nieskory do rozmowy. Oliwia jednak chciała dowiedzieć się o nim jak najwięcej. Chłopak wpadł jej w oko.
- A gdzie się uczysz?- zapytała po chwili.
- Nigdzie- odpowiedział bez zastanowienia.
- To ile masz lat?- ciągnęła.
Dawid wzruszył ramionami. Rozejrzał się. Nigdzie nie było Ani, która mogłaby wybawić go z opresji, jaką była rozmowa z jej siostrą.
- Przepraszam na moment- zwrócił się do niej. Wbiegł po schodach prosto do pokoju dziewczyny. Wszedł bez pukania. W środku nikogo nie było.
- Ania!- krzyknął, ale nikt się nie odezwał. Wyszedł na dwór, myśląc, że może znowu poszła zaczerpnąć świeżego powietrza. Może nie było jej od dawna, a on dopiero teraz to zauważył.
- Cholera!- wykrzyczał patrząc w niebo. Była pełnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz