piątek, 7 lutego 2014

29. Rozmowa z duchem

     - Kogo podejrzewasz?- zapytała.
  Anka westchnęła.
     - Antoniego i Karolinę- powiedziała bez namysłu.
  Czarownica w górnej części planszy ułożyła ich imiona po prawej i lewej stronie.
     - Nie będziemy musiały przywoływać twojego taty, skoro tu jest. Zaczniemy od razu od pytań. - Chwyciła grubą, białą świecę w obie ręce.
  Dziewczyna usiadła obok i obserwowała planszę.
     - Kto cię zabił- zapytała Isabel.
  Płomień świecy wydłużył się. Wskazówka wskazująca dół planszy drgnęła. Ruszyła ku górze. W Ance rosło napięcie. Niespodziewanie wskazówka minęła słowo Antonii i zatrzymała się na środku, pomiędzy dwoma imionami.
     - Zrobili to razem- wypowiedziała z żalem córka zmarłego.
     - Nie- czarownica pokiwała przecząco głową.- To oznacza, że żadne z nich tego nie zrobiło- wytłumaczyła.
     - To przecież niemożliwe. Musiało to zrobić któreś z nich.
     - A jednak nie. Masz jeszcze jakichś podejrzanych?
  Dziewczynie wyświetlił się obraz Dawida tulącego ją w szpitalu po śmierci taty. Zaczęła się bać. Nie wiedziała w co ma wierzyć.
     - Nie- pośpieszyła z odpowiedzią- nikogo innego nie podejrzewam.
  Isabel wzięła oddech, by zgasić świecę, a Ania chciała wstać i opuścić pokój.
     - Zaczekaj- zatrzymała ją czarownica.- Mam jeszcze jeden pomysł. Ułożę pytanie pomocnicze.- jednym ruchem ręki zgarnęła litery składające się w imiona Karoliny i Antoniego, a w ich miejscu ułożyła słowa "wampir" i "człowiek" nie wypuszczając przy tym świecy z lewej ręki. Następnie znów chwyciła ją w obie dłonie. Powtórzyła to samo pytanie. Płomień powtórnie się wydłużył. Chwiejąca się wskazówka tym razem wskazała konkret. Była skierowana na słowo "wampir".
  Ance rozszerzyły się źrenice i serce zaczęło szybciej bić. Odwróciła na chwilę twarz, by upewnić się czy to co widziała było prawdą. Teraz miała już pewność, że człowiek nie byłby zdolny do takiego okrucieństwa. Jednak najtrudniejsze było dla niej to, że nie znała innego wampira poza dwojgiem, które podejrzewała i Dawidem, którego uważała za swojego przyjaciela.
     - Isabel.
     - Tak?- czarnowłosa spojrzała na nią.
     - Chcę już stąd iść.
  Czarownica zgasiła świecę i schowała wszystkie przyrządy na swoje miejsce. Otworzyła drzwi. Anka wyszła. Stojąc na górnym stopniu rozglądała się czy na dole nie ma Dawida. Nie widząc go spokojniejsza zaczęła ostrożnie schodzić, tak aby nie wydawać najmniejszego dźwięku.
     - Zaczekaj!- usłyszała znajomy głos i poczuła dotyk dłoni na lewym ramieniu. Z niespokojnym oddechem odwróciła się. Stał za nią Dawid. Jak zwykle cały w czerni magnetyzujący spojrzeniem. Dziewczyna chciała uniknąć kontaktu z nim.- Co robiłaś u Isabel?
  Anka w pośpiechu szukała odpowiedzi. Nie mogła powiedzieć mu prawdy.
     - Chciałam zapytać jak się czuje.
  Wampir zmarszczył brwi.
     - Czyżby?- dociekał.
  Dziewczyna wymusiła uśmiech.
     - Tak, ale muszę już iść do domu- pokonała kolejny stopień schodów.
     - Jesteś zdenerwowana- zauważył Polikarp wyprzedzając ją i zagradzając jej drogę.
     - Nie. Wydaje ci się. Po prostu jestem umówiona. Spieszę się- chciała, by ją przepuścił.
     - Z kim się umówiłaś?- zapytał jak na przesłuchaniu.
     - Nie musisz o mnie wiedzieć wszystkiego, ja też niewiele wiem o tobie- skierowała się do drzwi.
     - Pamiętaj, uważaj na Karolinę i Antoniego. Mam nadzieję, że to nie z nimi jesteś umówiona!- krzyknął gdy wychodziła z domu.
     "No tak"- pomyślała Anka "Boi się, że mogliby zdradzić jego sekrety"
     - Ma charakter- wtrącił Franciszek patrząc na brata.- Ciekawe stworzenie.
  Dawid nie słuchał go, zastanawiał się co dziewczyna zamierza zrobić.

  Na zewnątrz zrobiło się ciemno. Franciszek skorzystał z tej okazji i wyszedł na spacer. Dawid samotne myślał o Ani, o tym, że może popełnić jakieś głupstwo, a on jej przed tym nie powstrzyma. Chciał się z nią zobaczyć mimo tego jak go potraktowała. Zabrał swoją skórzaną kurtkę i wyszedł. Wybrał dłuższą drogę, wzdłuż drogi w lesie.
  Karolina upewniła się, że Polikarp wyszedł z domu i obserwowała którędy idzie. Bez trudu do wyprzedziła tak, aby nie zauważył, że jest obserwowany. Była zdecydowana na realizację swojego planu. Autobus pełen ludzi powoli zbliżał się do ustawionej przez wampirzycę przeszkody. Upewniła się, że żaden inny pojazd nie znajduje się w pobliżu. Ludzie zajęci swoimi sprawami rozmawiali między sobą, nie zwracając uwagi na drogę. Zmęczony kierowca prawie zasypiał za kierownicą. Karolina stała na środku lewego pasa drogi i patrzyła w dół. Czuła pod stopami, że pojazd się do niej zbliża, usłyszała go. Uniosła ręce do góry. Ze wszystkich stron nadleciały wrony. Kumulacja ich odgłosów połączona z wyciem wilków nadawała charakter grozy. Demoniczna melodia narastała. Autobus był już widoczny. Karolina spojrzała przed siebie, odblaski w jej oczach poraziły kierowcę. Stracił władzę nad kierownicą, chmara ptaków zasłoniła przednie szyby autobusu. Kierowca oszołomiony jechał przed siebie na oślep. Napotkał jednak na przeszkodę Karoliny. Sterta pni przewróciła pojazd. Szybu z hukiem wpadły do środka, kiedy autobus lądował w przydrożnym rowie. Wampirzyca upewniła się, że nikt nie wychodzi z autobusu i idąc dostojnym krokiem zniknęła w zaroślach. Ptaki odleciały. Część z nich leżała martwa na drodze.
  Dawid usłyszał huk. Pobiegł przed siebie, zauważył autobus leżący w rowie. Bez wahania wskoczył na bok maszyny i dostał się do środka wchodząc przez dziurę po szybie. To co zobaczył w środku nawet dla niego było przerażające. Ludzie krwawili, odłamki szkła powbijały się im w twarze i szyje. Większość z nich już nie żyła. Na końcu były trzy osoby, które z trudem oddychały. Musiał im pomóc. Najpierw zajął się kobietą leżącą na brzuchu, odwrócił ją. Miała rozciętą skórę w okolicy mostka. Wziął głęboki oddech i poczuł zapach jej krwi. Nie miał sił, by się przed tym bronić. Kręciło mu się w głowie. Nie otwierał nowej rany. Wyssał trochę krwi znad piersi dziewczyny. Wydała z siebie ostatni oddech i umarła. Teraz wolał zająć się kimś żywym. Mężczyzna z odłamkiem szkła w szyi wszystko widział. Dawid wyrwał szkło, świeża krew trysnęła prosto do jego ust. Mężczyzna zesztywniał. Stał się bezużytecznym trupem. Wampir szybko ocierał resztki krwi z ust, rozmazując ją po twarzy. Wtedy spostrzegł, że ktoś jeszcze się ruszał. Młoda dziewczyna miała telefon w ręce. Na pewno chciała zadzwonić po pogotowie. Wyrwał jej z rąk komórkę i wyrzucił do lasu. Odgarnął włosy do tyłu i rozgryzł żyłę. Porcja gorącej, słodkiej krwi krążyła już w jego organizmie. Dziewczyna umarła. Autobus był pełen ofiar śmiertelnych. Dawid nasycony wstał. Rozejrzał się dookoła. Nikt nie oddychał. Wampir miał wrażenie, że oczy zmarłych są w niego wpatrzone. Podniósł fragment szkła i wbił swojej ostatniej ofierze w miejsce, gdzie ją ugryzł.

  Anka próbowała zasnąć. Bezskutecznie. Było jej duszno, nie mogła oddychać. Odsłoniła okno, żeby je uchylić. Na balkonie stał Dawid. Niepewnie otworzyła drzwi.
     - Co ty tu robisz w środku nocy?- spytała zaniepokojona.
     - Zabiłem człowieka- powiedział jakby jego ciało z nim nie współpracowało. Stał sztywny, patrząc na jej szyję.
  Anka przestraszyła się, próbowała zamknąć drzwi, nie udało jej się. Wampir był silniejszy. Odeszła kilka kroków w tył, osłaniając dłonią szyję.
     - Zabiłem troje ludzi- powiedział po chwili.- Mam teraz siłę, by tobą manipulować. Sprawiłem, że wstałaś, nie mogłaś spać.
     - Dobrze.
     - Co dobrze?- zapytał poirytowany.
     - Zabij teraz i mnie. Przynajmniej zginę wiedząc kto jest zabójcą mojego ojca- rozłożyła ręce, poddała się.
     - O czym mówisz? O kim?
     - Skończmy już tą farsę. O tobie. Nie wierzę, ze mogłam się aż tak pomylić. Że manipulowałeś mną do tego stopnia, że uwierzyłam, że jesteś moim przyjacielem. Po co to wszystko było? Jesteś w zmowie z Karoliną, tak? Te wszystkie historie o rodzinie, bólu to bajki. Wszystko było zaplanowane. Tylko po co? Większą przyjemność sprawia zabicie kogoś z kim spędziło się dużo czasu? A ja głupia myślałam, że mnie chronisz. Zabij mnie, ale najpierw powiedz dlaczego.
  Łza spłynęła mu po policzku. Szybko ją wytarł.
     - Bo najbardziej ranią nas ci, na których najbardziej nam zależy.
  Odszedł zeskakując z balkonu, biegł przed siebie.
  Anka stała jakby była posągiem. Dopiero teraz mogła dać upust swoim emocjom. Dolna warga drżała, łzy zbierały jej się w oczach.


Mam nadzieję, że ten rozdział Was nie zawiódł:)

9 komentarzy:

  1. Rozdział fajny :)
    Spodobał mi się twój blog, jestem tutaj pierwszy raz.
    Czekam na kolejny :D
    Pozdrawiam i życzę weny.
    Raven.

    Zapraszam na mojego nowego bloga.
    http://there-is-nothing-to-lose-just-died.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, mam nadzieję, że będziesz czytać kolejne rozdziały:)

      Usuń
    2. + Dodałam się do obserwatorów, dodałam twojego bloga do polecanych :)
      Zapraszam na pierwszy rozdział, który już się pojawił.

      Usuń
    3. Dziękuję i obiecuję, że najszybciej jak się da wpadnę do Ciebie:)

      Usuń
  2. Ojojoj... Jak zwykle rozdział fantastyczny! Tym razem dużo się działo. Naprawdę mi się podobał i już czekam na nowości :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło czytać takie komentarze:) Dziękuję za opinię:)

      Usuń
  3. Dobra wygrałaś. Nie dość, że rozdział szybko, to i ciekawy, sporo wątków na raz, czyżby Dawid nie był tym za kogo się podawał? Zaskakujesz mnie dziewczyno, czyżby egzaminy ci się skończyły? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety egzaminy się nie skończyły... Ale wena przyszła:)

      Usuń
  4. Zapraszam do siebie na NN :)

    http://mylife-jordanslife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń