Anka nie mogła spać przez całą noc. W głowie układała plan. Myśląc o tym, nie używała słowa "zabójstwo". Nie była zabójcą. "To co innego niż zabijanie"- powtarzała w myślach. "To ratowanie siebie, rodziny, bliskich". Leżąc niespokojnie próbowała wyprzeć z pamięci wszystkie pozytywne wspomnienia o Dawidzie. Słowo "Dawid" zastępowała słowem "Polikarp", a "przyjaciel" zamieniła na "oszust". Pomagało. Chciała wzbudzić w sobie nienawiść, czystą nienawiść, niezmąconą żadnym pozytywnym uczuciem. "Wampiry manipulują ludźmi, on manipulował mną. Robił ze mną to, co chciał. Muszę to zrobić, muszę..." Nie wiedziała nawet kiedy nastał dzień. Wstała z podkrążonymi oczami. W torbie zamiast książek spoczywał kołek. Ubrała się i zeszła na dół. Oliwka spokojnie jadła śniadanie.
- Idziemy razem?- Zapytała
- Yyy, nie. Muszę jeszcze coś załatwić. Poza tym mam na dziesiątą- skłamała.
- Serio? Co takiego musisz zrobić, że specjalnie wstałaś wcześniej?
"Zabić pewnego wampira, który zagraża naszej rodzinie"
- Muszę spotkać się z Wiktorią. Robimy razem projekt na biologię i musimy wszystko omówić- wymyśliła.- Musze już iść. To cześć.- Zamknęła za sobą drzwi i westchnęła.
Spojrzała na zegarek. Musiałą jeszcze chwilę poczekać, żeby mieć pewność, że kiedy odwiedzi dworek nie będzie w nim Isabel, a w szczególności Franciszka. Powoli szła na spotkanie z przeznaczeniem, nerwowo łapiąc torebkę i sprawdzając, czy jest w niej zaostrzony, drewniany przedmiot. Po dwóch kwadransach była przed domem. Zapukała do drzwi drżącą ręką. Otworzyła Abigail. Anka zupełnie o niej zapomniała.
- Dzień dobry. Chciałabym porozmawiać z Dawidem.
- Proszę, niech pani wejdzie. Zawołam go.
Anka weszła do salonu, a Abigail zniknęła na korytarzu. Dziewczyna nie miała pojęcia co robić. Po chwili przyszedł zdziwiony Dawid. Ich ostatnie spotkanie było kłótnią i myślał, że więcej się nie spotkają. Właściwie był tego pewien.
- Musimy porozmawiać- powiedziała Ania.
- Mów.
- Ale sami.
Dawid podszedł do Abigail. Dał jej pieniądze, które wyciągnął z kieszeni.
- Zrób zakupy- polecił jej.
Służąca wyszła tak szybko jak mogła.
- Nie rozumiem cię. Ostatnio... Coś się stało?
- Tak, właściwie to tak. Nabrałam odwagi.
- Odwagi do czego?- zdziwił się jeszcze bardziej. Nie mówiła zbyt jasno.
Ręka trzęsła się jej bardziej niż do tej pory. Wyjęła kołek z torby, którą rzuciła na podłogę.
- Muszę to zrobić.
Nie spodziewała się reakcji Dawida. Zaczął rozpinać koszulę. Z każdym, guzikiem Ance mocniej pulsowała skroń. Wyczuła, że coś jest nie w porządku. Gdy zrzucił koszulę podeszła do niego niepewnie. Wymierzyła kołkiem między piersi wampira. Ostrzem lekko dotknęła, jego niemal stalowego ciała. Delikatnie chwycił jej dłoń, która teraz razem z jego dłonią lekko pokierowała się w prawą stronę.
- Tu dokładnie jest serce, sam środek.
Anka na chwilę odsunęła rękę, żeby z większą siłą zaatakować chłopaka, ale on znów objął jej rękę.
- Zaczekaj- powiedział patrząc prosto w jej oczy. Nie spodziewał się, że jednak będzie chciała to zrobić.- Możesz mnie zabić za co chcesz i tak nie mam już życia, ale nie jestem tym kim myślisz.
- Więc kto?!- rozpaczliwie cedziła słowa przez zęby.
- Dowiem się- zapewnił.
Rozpłakała się na dobre. Nie wiedziała kiedy kołek wypadł jej z ręki, której Dawid już nie trzymał. Zbliżyła się do niego, chciała przytulić, ale otrzeźwiła ją myśl, że może kłamać. W końcu jest w tym dobry. Jednocześnie wiedziała, że sama nie znajdzie zabójcy ojca, jeśli on nim nie jest. Zebrała się na odwagę, by powiedzieć mu prosto w twarz:
- Daję ci tydzień, żeby odzyskać moje zaufanie, albo zginąć. Znajdziesz zabójcę, a ja spojrzę mu w twarz z tą świadomością. Jeśli za tydzień nie będę wiedziała niczego nowego nie dam ci kolejnej szansy.- Schyliła się.- Ten kołek przebije ci serce. Uwierz, że jestem w stanie to zrobić. Nie mogę ci wierzyć.- Odwróciła się w stronę drzwi wyjściowych i otarła łzy.- Masz siedem dni na zebranie dowodów morderstwa- ruszyła w stronę drzwi.
- Uważaj na siebie- powiedział spokojnym, troskliwym tonem.
Uznała to za ironię. Teraz chciała wrócić i wepchnąć mu kołek tak głęboko, żeby przebił go na wylot, ale powstrzymała się i zignorowała jego bezczelny zwrot. Wyszła trzaskając drzwiami.
Wreszcie była silna i zdecydowana.
Obiecany rozdział. Jak wasze odczucia? Co myślicie o bohaterach? Proszę o komentarze :)
Jeśli chcecie mogę Wam wysłać maile z informacją o kolejnym rozdziale. Możecie napisać do mnie: liniasmierci@gmail.com
Dziękuję, że jesteście :)
Ania
Dziękuję, że dodałaś :D Ja tam lubię wszystkich bohaterów, ale najbardziej, to Dawida. Uwielbiam Linię Śmierci i mam nadzieję, że już niedługo kolejny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :) Zrobiło mi się ciepło na sercu, kiedy przeczytałam "Uwielbiam Linię Śmierci". Dziękuję :*
UsuńBardzo się cieszę że wreście jest kolejny rozdział :D Zastanawiam sie czy Dawid odzyska zaufanie Anki ( mam nadzieje że tak). Co do bohaterów bardzo lubie wszystkich i chyba nie umiem wybrać ulubionego :) Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i oby był tak świetny jak wszystkie pozostałe :D
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :) Cieszę się, że mogłam wyciągnąć od Ciebie więcej informacji :) Postaram się dodać kolejny rozdział pod koniec tygodnia :)
Usuń