Było popołudnie, gorące słońce wlewało się do salonu. Dziadek zbierał walizki, a babcia ściskała mamę. Uznali, że dziewczyny czują się lepiej i postanowili wrócić do domu. Mama odprowadziła ich do drzwi i dziadkowie odjechali starym, błękitnym autem. Faktycznie od kilku dni mama nie płakała, a Oliwka przestała ubierać czarne sukienki. Ankę dobijało stwierdzenie, że wszystko wraca do normy, ale tak właśnie było, tylko, że nową normą był brak ojca. Oliwia jak każdego dnia wybrała się z mamą na cmentarz. Anka nie chciała z nimi iść, wiedziała, że tego nie zrozumieją, ale nie chciała im niczego tłumaczyć. Została sama w domu. Siedziała na kanapie w salonie z niezbyt optymistyczną myślą, że wakacje dobiegają końca, kiedy rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Dziewczyna natychmiast wstała i je otworzyła. Po drugiej stronie stała młoda latynoska z pięknym, długimi włosami. Wyglądała na niepewną i przestraszoną, ale po chwili milczenia i spoglądania na Anię wypowiedziała z pewnością:
- To ty- i odetchnęła z ulgą.
- Słucham?- Ania była zdezorientowana.
- Ty. Wiem, że mnie zrozumiesz. Pomożesz nam.- To nie było pytanie, ale stwierdzenie. Dziewczyna była przekonana co do trafności wypowiadanych słów.
Anka nadal patrzyła na nią nie wiedząc jak zareagować.
- Mogę wejść?- zapytała nieznajoma.
- Tak, proszę- odpowiedziała. Myślała, że dziewczyna cierpi na jakąś chorobę.
- Posłuchaj- zaczęła czarnowłosa- wiem, że uratujesz mnie i moją matkę.
Anka uśmiechnęła się.
- Naprawdę. Jesteśmy niewolnicami- dodała.
- Uspokój się- dotknęła ramienia dziewczyny.- Usiądź. Mamy dwudziesty pierwszy wiek. Nie ma niewolników. Na pewno nie w Polsce, nie w Europie.
Dziewczyna niezłomnie kontynuowała.
- Widzę przyszłość- wypowiedziała niepewnie i cicho oczekując reakcji Anki. Ta spojrzała na nią badawczo i postanowiła słuchać jej bez względu na wszystko. Latynoska mówiła dalej:
- Mój pan zakocha się w tobie, będziesz miała na niego dobry wpływ. Uwolnisz nas.
- Ostatnio często to słyszę. Nikt nigdy mnie nie kochał, a ty jesteś drugą osobą, która przynosi mi podobne wieści.- Ania była rozbawiona.
- Masz kontakt z innymi z kręgu?
Dziewczyna nie miała pojęcia o czym mówi nieznajoma. Zaczęła się jej bać.
- Chcesz się czegoś napić?- zapytała. Myślała, że chociaż tak może pomóc przestraszonej istocie siedzącej z podwiniętymi nogami.
- Nie wierzysz mi- drążyła.- Zacznę od początku. Mam na imię Isabel.
- Ania- wyciągnęła do niej dłoń i wtedy to się stało. Ankę przeszedł elektryczny dreszcz. Zrobiło jej się ciemno przed oczami. Potem widziała urywane obrazy: Isabel sprzątającą jakiś pokój razem ze starszą od niej kobietą. Jej matką. Isabel uciekającą z domu. Mężczyznę, a właściwie chłopaka biegnącego za nią z zawrotną prędkością, wreszcie bijącego ją i... pijącego z niej krew. Anka była tak zszokowana, że jakoś zerwała to połączenie.- Wampir- wyszeptała.
- Za dużo widziałaś- spuściła głowę i dotknęła dłonią rany na szyi.- Skąd je znasz?
- Znam troje wampirów. Jeden jest moim przyjacielem.
- Jak można przyjaźnić się z jakąś pijawką?!- Zarzuciła Ani.
- A jak można mi wmawiać, że inna pijawka mnie pokocha?
- To prawda- tupnęła nogą jak małe dziecko w sprzeczce.
- Dawid nie jest taki jak inne wampiry. Nie zabija ludzi.
- Pewnie- rzuciła oburzona Isabel.- A żywi się nektarem z roślin- dodała z gorzkim uśmiechem.
- Jakoś musi żyć.
- Nie broń ich. Wszyscy dawno powinni byli umrzeć.
- Wiesz, chyba nie chcę ci pomagać- wyznała Anka.
- Chcesz i pomożesz- nie wywierała na Ance presji. Znów mówiła ze spokojną pewnością.
- Jak mam ci pomóc?
- On niedługo zacznie mnie tropić. Znajdzie mnie tu... i wtedy ty zmienisz go, nie będzie wykorzystywał mnie i mojej mamy.
- Nie wiem dlaczego ci wierzę.
- Ale wierzysz- wtrąciła Isabel z uśmiechem pięciolatki.
- Tak, tylko nie możesz zostać u mnie w domu- było jej przykro, że nie mogła zapewnić noclegu swojemu gościowi.
- Mogę spędzić noc w parku.
- Nie!- krzyknęła Anka- mam lepszy pomysł.
Przepraszam, że znów musieliście długo czekać i mam nadzieję, ze rozdział się podoba.
Następny będzie szybciej;)
Czekam na komentarze... ;)
sobota, 21 września 2013
niedziela, 1 września 2013
23. Nie wszystko jest takie jak ci się wydaje
Anka przypatrywała się wampirzycy. Nie wyglądała jak w jej snach, a tym bardziej nie jak wtedy w lesie. Teraz była piękna. Złote, proste włosy okalały jej bladą twarz w kształcie trójkąta. Wygląd zewnętrzny kompletnie zaprzeczał jej wnętrzu. Wyglądała jak anioł z błękitnymi, niewinnymi oczami. Uśmiech też miała delikatny, gdyby Anka nie wiedziała do czego była zdolna mogłaby jej całkowicie zaufać.
Tymczasem samochód z wampirem, wampirzycą i pokarmem w postaci Ani znajdował się w środku gęstego, liściastego lasu. Karolina zatrzymała pojazd, a Anka natychmiast wysiadła z niego trzaskając drzwiami. Wampiry wyszły za nią.
- Czego ode mnie chcecie?- zapytała zdenerwowana i przestraszona dziewczyna.
- My?! Niczego. Ty chciałaś się z nami spotkać.- Karolina uśmiechnęła się szeroko.
- Właściwie nie z tobą, tylko Antonim. Myślałam, że ty nie żyjesz.
- Jak się okazało twoje ciało to nie jedyne wyjście. Z resztą moje podoba mi się bardziej.- Poprawiła włosy.- A tak naprawdę wiedziałaś, że żyję. Przynajmniej d dzisiejszego poranka.
Anka bała się jeszcze bardziej. Czy Karolina ją szpiegowała? To byłoby nie do zniesienia.
- To nie był przypadek, że mi się przyśniłaś, prawda?
- Chciałam z tobą porozmawiać, ale i tak tego nie rozumiesz. Ludzie czasami okazują się naprawdę głupi.- Westchnęła.
- O co ci chodzi?
- Kiedy zrozumiesz, będziesz mi dziękować.
- Tobie? Nie sądzę. Zabiłaś mojego ojca.
- Zdecyduj się ja go zabiłam czy ten tutaj- skinęła na Antka.
- Nie wiem. Właśnie tego chcę się od was dowiedzieć.- Nabrała pewności siebie.
- No to się nie dowiesz.- Wampirzyca wzruszyła ramionami.- Sama musisz się tego domyślić.
- Chcesz robić mi z tego zagadkę?! Powiedz tylko ty czy on!
Karolina milczała. Odwróciła głowę w stronę Antoniego, który stał z tyłu przy samochodzie. Podeszła do Anki. Dziewczynę przeszedł zimny dreszcz.
- Nie wszystko jest takie jak ci się wydaje- wyszeptała jej do ucha.
- Czyli to on- naciskała Anka.
Karolina złapała się za głowę. Wyraźnie puszczały jej nerwy.
- Nie będę ci wszystkiego tłumaczyć, dopóki sama nie zmądrzejesz.
Wampirzyca ruszyła do samochodu.
- Czemu mnie nie zabijesz?!- krzyknęła Anka w jej kierunku.
- Mój chłopak ma na ciebie ochotę- powiedziała zamykając drzwi i odjechała z Antonim.
Ania odetchnęła głośno. Nadal nic nie wiedziała, poza tym, że Karolina żyje. A jej ostatnie słowa sprawiały, że stało się potwornie zimno. Blondynka miała wpływ na przyrodę. "Pewnie chce, żebym tu zamarzła"- pomyślała Anka. Byłaby pierwszą osobą, która zamarzła w sierpniu.
Nagle usłyszała dźwięk łamanej gałęzi. Obróciła się przestraszona i przemarznięta. Z drzewa zeskoczył Dawid.
- Znów znajduję cię w takim stanie.- Zdjął kurtkę i dał Ance tak jak wtedy. Ubrała ją, bo nie wytrzymywała na mrozie, a Dawid i tak nie odczuwał zimna.
- Byłeś tutaj cały czas- zarzuciła mu.
- Powiedziałem, że nie możesz być sama.
- Słyszałeś wszystko?
- Mówiłem ci, że to wariatka. Nie usłyszałem tylko tego co ci wyszeptała.
- To samo co we śnie.- Anka skrzyżowała ręce.- Niczego nie rozumiem.
Dzisiaj taki króciutki;) Jeśli czytacie- komentujcie;)
Tymczasem samochód z wampirem, wampirzycą i pokarmem w postaci Ani znajdował się w środku gęstego, liściastego lasu. Karolina zatrzymała pojazd, a Anka natychmiast wysiadła z niego trzaskając drzwiami. Wampiry wyszły za nią.
- Czego ode mnie chcecie?- zapytała zdenerwowana i przestraszona dziewczyna.
- My?! Niczego. Ty chciałaś się z nami spotkać.- Karolina uśmiechnęła się szeroko.
- Właściwie nie z tobą, tylko Antonim. Myślałam, że ty nie żyjesz.
- Jak się okazało twoje ciało to nie jedyne wyjście. Z resztą moje podoba mi się bardziej.- Poprawiła włosy.- A tak naprawdę wiedziałaś, że żyję. Przynajmniej d dzisiejszego poranka.
Anka bała się jeszcze bardziej. Czy Karolina ją szpiegowała? To byłoby nie do zniesienia.
- To nie był przypadek, że mi się przyśniłaś, prawda?
- Chciałam z tobą porozmawiać, ale i tak tego nie rozumiesz. Ludzie czasami okazują się naprawdę głupi.- Westchnęła.
- O co ci chodzi?
- Kiedy zrozumiesz, będziesz mi dziękować.
- Tobie? Nie sądzę. Zabiłaś mojego ojca.
- Zdecyduj się ja go zabiłam czy ten tutaj- skinęła na Antka.
- Nie wiem. Właśnie tego chcę się od was dowiedzieć.- Nabrała pewności siebie.
- No to się nie dowiesz.- Wampirzyca wzruszyła ramionami.- Sama musisz się tego domyślić.
- Chcesz robić mi z tego zagadkę?! Powiedz tylko ty czy on!
Karolina milczała. Odwróciła głowę w stronę Antoniego, który stał z tyłu przy samochodzie. Podeszła do Anki. Dziewczynę przeszedł zimny dreszcz.
- Nie wszystko jest takie jak ci się wydaje- wyszeptała jej do ucha.
- Czyli to on- naciskała Anka.
Karolina złapała się za głowę. Wyraźnie puszczały jej nerwy.
- Nie będę ci wszystkiego tłumaczyć, dopóki sama nie zmądrzejesz.
Wampirzyca ruszyła do samochodu.
- Czemu mnie nie zabijesz?!- krzyknęła Anka w jej kierunku.
- Mój chłopak ma na ciebie ochotę- powiedziała zamykając drzwi i odjechała z Antonim.
Ania odetchnęła głośno. Nadal nic nie wiedziała, poza tym, że Karolina żyje. A jej ostatnie słowa sprawiały, że stało się potwornie zimno. Blondynka miała wpływ na przyrodę. "Pewnie chce, żebym tu zamarzła"- pomyślała Anka. Byłaby pierwszą osobą, która zamarzła w sierpniu.
Nagle usłyszała dźwięk łamanej gałęzi. Obróciła się przestraszona i przemarznięta. Z drzewa zeskoczył Dawid.
- Znów znajduję cię w takim stanie.- Zdjął kurtkę i dał Ance tak jak wtedy. Ubrała ją, bo nie wytrzymywała na mrozie, a Dawid i tak nie odczuwał zimna.
- Byłeś tutaj cały czas- zarzuciła mu.
- Powiedziałem, że nie możesz być sama.
- Słyszałeś wszystko?
- Mówiłem ci, że to wariatka. Nie usłyszałem tylko tego co ci wyszeptała.
- To samo co we śnie.- Anka skrzyżowała ręce.- Niczego nie rozumiem.
Dzisiaj taki króciutki;) Jeśli czytacie- komentujcie;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)