sobota, 23 lutego 2013

12. Polikarp

  Anka jak zwykle obudziła się i przeciągnęła z zamkniętymi oczami. Kiedy je otworzyła zobaczyła Dawida wpatrującego się w jej zdjęcia na tablicy korkowej.
     - Dzień dobry- powiedział słysząc, że się obudziła.
     - Dzień dobry- odpowiedziała.- Mam do ciebie jeszcze jedno pytanie.
     - Myślałem, że jesteś nieśmiałą, małomówną dziewczynką.
     - Jestem, ale muszę to wiedzieć.
     - Co takiego?- zapytał znudzony.
     - Czy wampiry mogą wpływać na sny?- pytając zmieniła pozycję z leżącej na siedzącą.
     - A przyśniłem ci się?- zapytał ze znanym jej uśmiechem.
     - Nie- odpowiedziała krótko, a Dawid chciał udać zasmucenie, ale nie udało mu się ukryć śmiechu.
     - Dlaczego o to pytasz?
     - Bo niedawno śniła mi się Karolina, a przecież wcześniej jej nie widziałam. Mówiła coś o pełni księżyca i, że Antek mnie kocha.
     - Powiedziała, że on cię kocha? Gdyby cię kochał to nie zrobiłby czegoś takiego jak wczoraj- zauważył z niegasnącym urokiem i niepokojem ukrytym w głębi.
     - Niby tak, a może to nie chodziło o niego. W każdym razie to było jakieś stare, a raczej staromodne imię.
  Dawid głośno przełknął ślinę.
     - Myślisz, że Karolina może wpływać na moje sny?- zapytała go, ale on tkwił w innym świecie.
     - Co mówiłaś?
     - Zapytałam, czy to możliwe, żeby Karolina sterowała moimi snami.
     - Myślę, że to możliwe. Ona jest silniejsza ode mnie. Potrafi też posługiwać się naturą dla osiągnięcia swoich celów- wzruszył ramionami.
     - Dlaczego ona jest silniejsza od ciebie?
     - Bo zawsze była narwana i pobudzona- na jego twarzy widać było zdenerwowanie.
     - A ty co potrafisz?- była ciekawa.
     - Potrafię haftować i przyszywać guziki- znów miał na twarzy znany jej grymas.
  Uwielbiała, kiedy miał taki wyraz twarzy. Unosił wtedy jedną brew i uśmiechał się tajemniczo i seksownie zarazem. W tym grymasie było coś co ją podniecało i fascynowało. Nie potrafiła tego nazwać, ale wiedziała, że każda dziewczyna miałaby takie odczucia patrząc na niego. Po chwili Anka wróciła do tematu.
     - Chodziło mi o wampirze zdolności- uśmiechnęła się mrużąc oczy.
     - Dziewczyno męczysz mnie- powiedział znudzony.
     - Chyba jesteś mi coś winien za te kłamstwa. Chociaż rozmowę- zauważyła, a on nie protestował.
     - Potrafię wpływać na zachowanie ludzi, ale nie na ich uczucia- podkreślił ostatnie słowo- jak każdy wampir szybko się przemieszczam i takie tak- nie chciał wszystkiego zdradzać.
  Anka była tym zafascynowana. Brała powietrze w płuca, żeby zadać kolejne pytanie, ale ubiegł ją Dawid:
     - Czy teraz możemy wreszcie pomilczeć?- Zapytał.
  Dziewczyna nie odpowiedziała, co było wystarczającą odpowiedzią. Milczeć znaczy milczeć.Nigdy nie lubiła dużo mówić, ale przyjaźniąc się z wampirem musiała coś o nim wiedzieć. Do tej pory była przekonana, że wampiry to tylko wytwory wyobraźni pisarzy, element dawnych wierzeń, ale przecież w każdej fikcji musi być jakaś inspiracja faktami.
  Długo nie milczeli. Po paru minutach rozległ się dzwonek do drzwi. To nie mogli być rodzice. Na pewno wzięli klucze, a poza tym mieli wrócić później. Oliwka pewnie jeszcze spała w swoim pokoju. Gdyby nie Dawid Anka nigdy nie otworzyłaby drzwi.
     - Lepiej będzie jeśli sprawdzisz kto to- powiedział chłopak.
     - Boję się- wyjąkała przestraszonym głosem.
     - Pójdę z tobą- zaoferował i wziął dziewczynę za rękę. Zeszli na parter i stanęli przed drzwiami. Dawid nacisnął klamkę. Na zewnątrz stał wysoki, przystojny blondyn. Właśnie tego obawiała się Ania.
     - Co ty tu robisz?- zapytał z wyrzutem Dawid.
  Antek spojrzał na niego z wyższością i pogardą.
     - Nie przyszedłem do ciebie, tylko do Ani- powiedział Antonii spokojnym tonem, jednocześnie wpychając prawą nogę do środka.
  Dawid popatrzył na dziewczynę porozumiewawczo. Zrozumiała, że jeśli zachce rozmawiać z Antkiem jej przyjaciel będzie czówał, żeby nic jej się nie stało.
     - Dobrze. Wejdź do salonu- poleciła.
  Antek rzucił Dawidowi pogardliwe spojrzenie. Anka weszła z chłopakiem do dużego pokoju.
     - Czego chcesz?- spytała zachowując dystans.
     - Chcę cię przeprosić za moje zachowanie. Nie chciałem ci zrobić krzywdy- mówił powoli zbliżając się do dziewczyny. Anka szybko się odsunęła.
     - Nie chciałeś mi wyrządzić krzywdy. Tak? Chciałeś mnie tylko zabić, żeby ocalić Karolinę?- założyła ręce na siebie.
     - Skąd ty wiesz o Karolinie?- wściekł się.
     - To nie jest ważne. Istotne jest to, że chciałeś mnie zabić.- powiedziała spokojnie, wiedząc, że nic jej nie grozi.
     - Nie ja chciałem cię zabić. To ona uparła się, że chce mieć twoje ciało, po tym jak pierwszy raz cię zobaczyła.
     - Co ty bredzisz? Nigdy wcześniej się nie spotkałyśmy.
     - Nie? Dawid to ładne imię prawda?- zapytał- Ale Polikarp jeszcze piękniejsze.
  Ance jakby na moment stanęła serce i chwilę później zaczęło bić z zawrotną prędkością. Zrozumiała coś, co wydawało jej się znać wcześniej. Słowo " Polikarp" wielokrotnie zadźwięczało jej w głowie. Karolina w jej śnie nie mówiła Antonii, tylko Polikarp. Teraz była tego pewna.
     - Polikarp! Chodź do nas- zawołał blondyn.
  W salonie pojawił się wampir ze spuszczoną głową.
     - Dlaczego?- Łza powoli spływała po niemal białym policzku Anki.
     - Nie chciałem cię okłamać- głos drżał mu lekko.
     - Przyjaźnię się z człowiekiem, którego wcale nie znam.
     - Wampirem- wtrącił Antonii ze śmiechem, przerywając Ani.
     - Zamknij się!- Krzyknęła do niego. To nie było w jej stylu, ale nerwy w niej buzowały.
     - A może cała nasza znajomość była kłamstwem?- kontynuowała zapłakana.
     - Aniu, wszystko ci wyjaśnię, tylko nie w jego obecności.
     - Nie. Chcę znać całą prawdę, a dowiem się jej tylko jeśli będziecie tu obaj.
  Nie protestowali. Polikarp dlatego, że zależało mu na przyjaźni z Anią, która mogła skończyć się po tej rozmowie. Chciał wyznać jej wreszcie całą prawdę. Antonii zgodził się, bo chciał jak najbardziej odsunąć wampira od dziewczyny.
     - Dawid skąd wziąłeś się w domu moich dziadków?
     - Byłem okropny. Wiem to, ale jeszcze wtedy wydawało mi się, że kocham Karolinę, że jej potrzebuję. Czekałem w lesie . Musiałem spotkać jakąś piękną dziewczynę, żeby móc uratować Karolinę. Wtedy zobaczyłem ciebie- przerwał, żeby podnieść głowę i zerknąć na Anię.- Nie chciałem cię zabić. Nikogo nie chciałem zabijać, ale nie było innego rozwiązania. Podszedłem do ciebie. Wmówiłem ci, że się znamy, a ty zaproponowałaś, żebym poszedł z tobą. Chciałem cię bliżej poznać, ale to nie było dobre wyjście. To znaczy dobre dla mnie, ale nie dla Karoliny- poprawił się.- W nocy jeszcze raz wpływałem na twój umysł. Zobaczyłaś mnie zakrwawionego. Wtedy wymazałem ci pamięć, bo domyśliłaś się, że jest ze mną coś nie tak i zaczęłaś krzyczeć. Kiedy wracaliśmy, zaprowadziłem cię w miejsce, gdzie leżało ciało Karoliny. To wszystko moja wina- zarzucił sobie.
     - Dlaczego mnie nie zabiłeś?- zapytała przestraszona i zdziwiona. Głos jej drżał od płaczu.
     - Kiedy Karolina powiedziała, że odwiedza ją Antonii byłem w szoku. Dla niej nie istnieje coś takiego jak miłość. Może wszyscy tak mamy. Jednocześnie zrozumiałem, że ty znaczysz dla mnie o wiele więcej niż ona. Jesteś pierwszą osobą, której zależało na tym jaki jestem i co czuję- twardy jak skała wampir zalał się łzami.- Teraz wszystko zniszczyłem. Nic nie ma sensu. Nie ma nikogo, kto by mi ufał, kto by we mnie wierzył.
  Ania podeszła do Dawida i mocno go przytuliła. Natychmiast przestał płakać. Nie rozumiał jej zachowania.
     - Teraz byłeś ze mną szczery. Niczego nie ukryłeś, dlatego nic się między nami nie zmieni.
  Dawid wtulił twarz w jej długie, brązowe loki. Uspokoił oddech.
     - Jest jeszcze coś czego ci nie powiedziałem.
  Anka przeczuwała o co chodzi. Nogi jej się ugięły.
     - Zabiłeś tą dziewczynę. Ona miała pełno krwi dookoła ciała- Ani zakręciło się w głowie. Zrobiło jej się czarno przed oczami. Straciła przytomność.

11. Chwila prawdy

     - Jeszcze jakieś wiadomości?- zapytała poirytowana i przestraszona.
     - Tak- ciężko było mu się przyznać- też na ciebie wpływałem.
     - Co?!
     - Kazałem ci zasnąć, kiedy wracaliśmy do twojego domu.
     - Aha- uśmiechnęła się i poczuła ulgę.
     - Teraz lepiej będzie, jeśli się przebierzesz i umyjesz- zmarszczył brwi i przeanalizował swoje słowa- a raczej odwrotnie.
     - Masz rację- skierowała się do łazienki na piętrze, ale odwróciła się do Dawida.- Zaczekasz tutaj?
     - Pewnie- odpowiedział dowartościowany.
  Czekał niecałą godzinę. Anka weszła do pokoju w dżinsach, długiej bluzce i ręczniku zawiniętym na głowie.
     - Oddaję kurtkę- powiedziała wręczając mu ją.
     - O, dziękuję. Nie wiem co bym bez niej zrobił.
     - Dawid- zwróciła się do niego.
     - Tak?
     - Od kiedy cię poznałam przeczuwałam, że jest z tobą coś nie tak.
     - Dzięki- przerwał jej ironicznie uśmiechając się.
  Odwzajemniła uśmiech.
     - Źle dobrałam słowa. Chodzi o to, że poruszasz się tak, jakbyś nie dotykał ziemi. Tak bezszelestnie.
     - Zgadza się- powiedział z dumą w głosie.
     - Mam do ciebie pytanie. Czy coś mi grozi?
     - Sądzę, że jeśli dziś nic ci się nie stanie, a dopilnuję tego- zapewnił- to nic ci nie grozi.
     - Dlaczego akurat dzisiaj coś miałoby mi się stać?- Dociekała.
     - Bo jest pełnia, a reinkarnacja jest możliwa tylko w pierwszą pełnię księżyca po rozczłonkowaniu ciała.
  Ciało Ani znów przeszył dreszcz, ale na przeszłość nie mogła nic już zaradzić. Siedzieli chwilę w ciszy i zadumie. Anka przerwała ciszę błyskotliwym pytaniem:
     - Ile masz lat?
     - Hmm... Musiałbym policzyć- mrugnął okiem.
     - Odpowiedz- nalegała dziewczyna.
     - Dobrze, dobrze. Tylko się nie przestrasz. Ciałem i umysłem mam dziewiętnaście lat, bo w takim wieku byłem w chwili śmierci. Umarłem w 1944 roku.
  Ania szybko skojarzyła datę.
     - Zginąłeś w Powstaniu Warszawskim- była pod wrażeniem.
     - Niezupełnie. Karolina mnie zabiła. Byłem wtedy jej chłopakiem, a ona nie potrafiła zrozumieć tego, że chciałem żyć wiecznie. Ironia, bo właśnie dzięki niej taki się stałem- mówił tak, jakby nie był obecny.- Później jej to życie bardziej się spodobało. Kazała się przemienić. I to by było na tyle- spuścił głowę.
     - Czyli masz...- liczyła.
     - Mam osiemdziesiąt siedem lat.- powiedział smutno.
  Przytuliła go.
     - Nieźle się trzymasz- roześmiała się.
     - Idź spać- polecił jej Dawid.- Jutro porozmawiamy.
     - Zostań tutaj- poprosiła cicho.
     - Nie miałem zamiaru odchodzić- mrugnął do niej.
     - Dawid!
     - Och, co jeszcze?
     - Czy ty śpisz?
     - Nie.
  Domyśliła się tego. Przypomniało jej się jak zawsze pierwsza zasypiała i budziła się, kiedy on stał nad jej łóżkiem w domu dziadków. Teraz dawało jej to bezpieczeństwo. Nie przebierając się zasnęła na swojej kanapie.

środa, 6 lutego 2013

10. Sekret

  Nie darowałby sobie, gdyby coś jej się stało. Pewnie Antonii zabrał ją do swojego samochodu i odjechali. Dawid chciał wbiec do domu i zapytać czy ktoś pożyczy mu samochód. Po chwili jednak otrzeźwiła go myśl, że szesnaste urodziny Oliwii to impreza dla małolatów. Nie było tam nikogo dorosłego poza Antonim, którego Dawid w tej chwili mógłby rozszarpać na strzępy. Chłopak był na siebie wściekły. Na pewno był szybki, może pod wpływem napięcia nawet szybszy od samochodu Antoniego, ale nie wiedział czy to wystarczy, żeby go dogonić. Jednak ruszył jak dziki kot w stronę starego lasu. Biegł pomiędzy drzewami tak, aby żaden człowiek go nie zauważył. Nigdy jeszcze nie używał tak wielkiej siły do biegu. Od tego jak szybko będzie biegł mogło zależeć życie Ani, jedynej ludzkiej istoty, która widziała w nim coś więcej niż ciało. Czuł to i to uczucie napędzało go do większego wysiłku. Gnał jak wiatr. Z odległości paru metrów wyglądał jak uciekający cień. Wiedział, że jeśli nogi odmówią mu posłuszeństwa będzie zmuszony do innego rozwiązania. Na szczęście to nie było potrzebne. Wbiegł do miejsca, które było mu bardzo znane. Polana w starym lesie. Ta sama, na której wyrządził Ani tyle krzywdy, a teraz mógł to zrobić Antonii. Dawid rozglądał się dookoła, ale niczego nie widział. Podszedł do drzewa, pod którym leżało kiedyś rozczłonkowane ciało Karoliny, ale miejsce było puste. Żadnego śladu ciała. Nie miał pojęcia jak wygląda reinkarnacja wampira, ale przeczuwał najgorsze. Czuł się bezradny. W tej chwili nie mógł nic zrobić. Nigdy wcześniej nie był tak bezsilny. Odnawiał w myślach obraz Ani, ale to nie pomagało. Nie mógł jej namierzyć. W jednej chwili poczuł znajomy zapach. Zakręciło mu się w głowie. Ania musiała być blisko, kwiat goździka nie kłamie. Chłopak zawahał się. Nie wiedział czy znajdzie Anię czy Karolinę w jej ciele. Musiał zaryzykować. Gdyby to była Ania musiałby jej pomóc, zabrać ją z tego miejsca. Szedł pod wiatr ufając swoim zmysłom. Wyczuł czyjąś obecność. Pod wysoką sosną siedziała zapłakana dziewczyna. Sukienkę miała ubłoconą, a włosy posklejane. Ostrożnie do niej podszedł.
     - Ania?- zapytał, jakby nie był pewien kogo widzi.
  Dziewczyna wystraszyła się i odsunęła.
     - Nie bój się. To ja, Dawid- mówił powoli, aby ją uspokoić.
     - On miał takie długie kły- dławiła się łzami- i czerwone oczy- trzęsła się ze strachu i z zimna.
  Dawid zdjął kurtkę i okrył nią dziewczynę. Rozpłakała się na dobre.
     - On chciał mnie zabić- wykrztusiła.
     - Teraz nic ci nie grozi- zapewnił chłopak- ale lepiej będzie, jeśli stąd pójdziemy.
  Wziął dziewczynę na ręce. Nie mógł z nią iść, bo istniało ryzyko, że po drodze spotkają Antoniego.
     - Teraz będziesz spała- wyszeptał zagłębiając się w jej oczach.
  Nie czekał długo. Ania zasnęła od razu. Teraz Dawid trochę wolniej przemieszczał się w stronę domu Ani. Stracił trochę siły, ale gdyby spotkał Antoniego znalazłby jej wystarczająco dużo. Kiedy z bezbronną dziewczyną na rękach dotarł do jej domu największym problemem okazało się dostanie do środka, nie wchodząc przez drzwi frontowe. Szybko przypomniał sobie o balkonie prowadzącym do pokoju Ani, ale drzwi były zamknięte. Przed domem Dawid zauważył jakiegoś gościa Oliwii. Podszedł do niego i patrząc mu w oczy powiedział:
     - Pójdziesz do pokoju Ani, otworzysz drzwi balkonowe , a późnij zejdziesz na dół i o wszystkim zapomnisz.
     - Dobrze- odparł zahipnotyzowany chłopak.
  Zrobił tak jak kazał mu Dawid. Wampir wszedł z nieprzytomną Anią do jej pokoju. Zamknął drzwi.
     - Obudź się- polecił jej.
  Otworzyła oczy. Była oszołomiona. Nie wiedziała jak znalazła się w swoim pokoju, ale starała się być twarda. Zapytała Dawida, o to co było dla niej najbardziej istotne.
     - Skąd wiedziałeś gdzie byłam?
     - Czas na poważną rozmowę. Obiecaj mi, że cokolwiek ci powiem nie będziesz krzyczeć, ani uciekać.
  To przeraziło Anię. Nie wiedziała co odpowiedzieć.
     - Zaufaj mi. Ze mną nic ci nie grozi- powiedział chłopak.
     - Dobrze- zgodziła się bardziej z ciekawości, niż zaufania.
     - Posłuchaj mnie- nie wiedział jak zacząć- jestem wampirem.
     - Czym?- odsunęła się od niego.
     - Wampirem. Piję krew i jestem nieśmiertelny- obawiał się jej reakcji. Ale ona nie była aż tak przerażona, jakby się tego spodziewał. W końcu dziś ją uratował.
     - Czy to znaczy, że nie masz siedemnastu lat?
     - Nie. Mam dziewiętnaście- uśmiechnął się szeroko.
     - Wiesz o czym mówię- Ania zdenerwowała się.
     - Tak, przepraszam- przywrócił się do prządku.- Ale to nie jest najistotniejsze.
     - A co jest?
     - To, że nie możesz ufać Antoniemu- spojrzał na nią jak troskliwy ojciec na córkę.
     - Wiem- odpowiedziała posłusznie- dzisiaj zabrał mnie do samochodu i później znalazłam się w lesie obok rozkładającego się ciała- przeszedł ją dreszcz. - Udało mi się uciec, ale nie wiem dlaczego nie pamiętam tego jak trafiłam do lasu.
     - Wampiry mogą manipulować ludźmi i wprowadzać ich w hipnozę. Dlatego nie pamiętasz co się stało.
     - On też jest wampirem?
     - Tak- odpowiedział krótko.
     - Ale po co zabrał mnie do tego lasu?
  Dawid podszedł do niej gotowy ją uspokajać.
     - Chciał cię zabić i dać twoje ciało Karolinie.
     - Co?! Po co komuś moje ciało?
     - To się nazywa reinkarnacja. Karolina jest wampirem.
     - I kto jeszcze?- przerwała mu Ania- Może moja siostra i przyjaciele?
     - Uspokój się- objął ją ramieniem. Chcesz wiedzieć więcej?
     - Tak- skrzyżowała ramiona.
     - Więc Karolina potrzebowała twojego ciała, żeby dalej żyć.
     - Czemu akurat mojego?- przerwała.
     - Nie wiem- odpowiedział wybielając siebie.