Anka zasnęła zaraz po tym jak Dawid odprowadził ją do domu dziadków. Miała za dużo wrażeń. Wampir stał nad jej łóżkiem i patrzył jak oddycha. Zrobiło mu się jej żal. Wiedział, że z Karoliną nie ma żartów, ale teraz nie mógł już nic zmienić. Zaakceptowała przecież jego decyzję, że to właśnie Ania straci dla niej życie. Powiedział jej to pierwszej nocy, kiedy wyszedł, żeby się pożywić. Teraz zastanawiał się jak to możliwe, że są w nim resztki sumienia, przecież nie chciał jej zabijać. Nie chciał patrzeć jak ginie bezbronna dziewczyna, z którą niewątpliwe coś już go łączyło. Polubił ją. Przed nią dawno nie polubił żadnego człowieka. Miał tylko Karolinę i teraz też Anię, ale nie chciał brać pod uwagę myśli, że może patrzeć na piękne, kasztanowe włosy Ani, jej zielone oczy i ciepły uśmiech, wiedząc, że w środku jej nie ma. Nagle usłyszał głębszy oddech Anki, obudziła się.
- Czy ty nigdy nie śpisz?- zapytała poirytowana. Nie potrafiła być miła, po doświadczeniach wczorajszego wieczoru.
- Nigdy- powiedział spokojnym tonem.
- Dziwny jesteś- patrzyła na niego przez chwilę, po czym gwałtownie wstała z łóżka i zaczęła zbierać swoje rzeczy. Pakowała je do torby.
- Co ty robisz?- zapytał zdziwiony- po co się pakujesz?
- Idę do domu! Mam dość wakacji, dosyć tego wszystkiego. Chcę odpocząć i przestać się bać. Cały czas mam przed oczami tą rozszarpaną, martwą dziewczynę. Co mogło ją zabić? Przecież nie ma tu dzikich zwierząt, ani potworów.
- Zdziwiłabyś się ile tu się ich czai- chciał ją rozbawić, ale to nie był dobry czas na śmiech.
- Przestań! Denerwujesz mnie- krzyknęła na niego- Czy ty możesz śmiać się z takich rzeczy?
Nastała cisza. Nie mięli już ochoty ze sobą rozmawiać. Ania właśnie pakowała ostatnią bluzkę do torby. Wzięła bagaż w rękę i wyszła z pokoju do kuchni. Stała tam babcia z dziadkiem. Rzuciła im krótkie"Do widzenia" i wyszła z domu. Podeszła do roweru, który stał na podwórku, chciała być szybciej w domu, ale rower miał zepsuty łańcuch. Nie przejęła się tym, zostawiła go i ruszyła przed siebie. Chwilę po tym poczuła dotyk silnej ręki na ramieniu. Przestraszyła się i szybko odwróciła twarz. Stał za nią Dawid.
- Odprowadzę cię- zaoferował.
- Nie potrzebuję twojej łaski.
- Jakiej łaski? Po prostu chcę cię odprowadzić.
- Rób co chcesz- odpowiedziała, mając nadzieję, że odczyta to jak zaproszenie do tego, żeby z nią poszedł, bo trochę bała sie samotnej drogi przez las.
- No to cię odprowadzę- skinął głową. Chwycił jej torbę i poszli.
Szli w ciszy. Słychać było tylko ciche kroki Ani. Dziewczyna zaczęła zastanawiać się kim jest Dawid i czego właściwie od niej chce. Zjawił się nagle i chodził za nią krok w krok. W nocy obserwował jak śpi, ale najgorsze było to, że wszystkim znajomym przedstawiała jako przyjaciela kogoś, kogo w ogóle nie znała. Błądziła tak myślami. Wreszcie chłopak przerwał ciszę:
- Gdzie ty właściwie mieszkasz?
- A dlaczego się tak mnie uczepiłeś?- odpowiedziała pytaniem na pytanie- A może chcesz ze mną zamieszkać, co?- wyrzuciła mu poirytowana i wyraźnie zniesmaczona jego zachowaniem.
- Nie, dziękuję. Mam gdzie mieszkać- uśmiechnął się do niej kwaśno.
- Czego ty ode mnie chcesz?- była zaciekawiona całą tą sytuacją.
- Niedługo się dowiesz.
Anka zaczęła się bać. W myślach zadawała sobie pytanie czego się dowie. W filmach, które oglądała w takiej sytuacji bohaterki dowiadywały się, że są adoptowane, ale w jej przypadku to nie było możliwe. Była bardzo podobna do swojej matki. Miała po niej kształt twarzy i oczy. Córką swojego ojca też była. Włosy miała takie jak on: kasztanowe i lekko kręcone. Nie miała pojęcia o co chodzi nieznajomemu i to budziło w niej ogromny lęk.
- Już niedaleko- powiedział.
Dziewczyna przełknęła ślinę. Teraz to wiedziała. To nie był film obyczajowy, to horror. Byli w środku drogi przez las. Co mogło ją tu spotkać? Przez głowę przemknęła jej tylko jedna myśl: jak najszybciej się stąd wydostać. Oczywiście na drodze nie było nikogo, kogo mogłaby poprosić o pomoc. Ruszyła przed siebie szybkimi susami, biegła co sił w nogach. Nie miała pojęcia jak to się stało, ale czuła, że minął ją jakiś cień. Biegnąc przed siebie nagle wpadła na Dawida. Złapał ją za ramiona. Podejrzany uśmiech nie schodził mu z twarzy. Była bezsilna. Chłopak szybkim ruchem ręki chwycił ją i szarpnął w głąb lasu. Pod stopami łamała drobne gałęzie, słyszała szelest liści, ale najgłośniejszy był jej oddech: szybki i płytki. Serce biło jej coraz szybciej. Poczuła jak na jej twarzy tworzy się ze strachu rumieniec. Nogi zaczęły jej się uginać, ręce drżały. Nie mogła oddychać. Dawid zaprowadził ją na sam środek lasu. Miejsce jak każde inne w lesie teraz jak nigdy dotąd budziło grozę. Odsunęła się od chłopaka, chciała być jak najdalej. Wampir popchnął ją, uderzyła plecami o pień drzewa. Zabolało, ból promieniował do reszty ciała. Osunęła się na ziemię. Chciała zacząć krzyczeć ze wszystkich sił, ale czuła, że coś odbiera jej całe powietrze, zaczęła się dusić. Chciała stanąć na nogi. Jedną ręką zaparła się o drzewo, drugą położyła na ziemi, chciała się odepchnąć. Pod prawą ręką poczuła coś dziwnego, odwróciła się. To, co zobaczyła przeraziło ją jeszcze bardziej. Do tej pory nie wiedziała, że to jest tu możliwe. Na liściach leżała ręka. Przerażająca, okropna, blada ręka. Sama ręka, bez reszty ciała. Anka automatycznie poderwała się do góry. Stanęła na nogach. Spojrzała z pogardą i obrzydzeniem na Dawida. Wiedziała, że wiele już nie zdziała. Wskazała palcem część ciała leżącą na liściach.
- Teraz kolej na mnie?- powiedziała cicho. Chciała to wykrzyczeć, ale nie miała dość siły.
- Tak- odpowiedział surowo.
Moment później krzyknął:
- Karolina! Jestem.
W chwili, kiedy to powiedział zerwał się silny wiatr. Liście zaczęły się unosić i wirować dookoła Anki i Dawida. Ania nie zwróciła uwagi na głupie liście. Zastanawiało ją jedno: słyszała już to imię. Chłopak mówił jej, że Karolina to ta, która nie żyje. Wcześniej uważała to za głupie bajki, ale to nie mógł być zbieg okoliczności. Mówił, że nie ma nic wspólnego ze śmiercią Karoliny i, że szuka ciała. Znalazł je, "więc czego chce ode mnie" myślała. Potrząsnęła głową i odpędziła wszystkie myśli. Nie było przed nią Dawida.Popatrzyła na miejsce, w którym widziała oddzieloną od reszty ciała rękę kobiety i doznała kolejnego szoku. Chłopak klęczał nad ciałem, które odsłoniło się pod wpływem dziwnego wiatru, który porwał liście. Dziewczyna była blondynką. Jej ciało było całkowicie rozczłonkowane. Osobno ręce, połamane nogi. Przed Anką toczyła się scena jak z najbardziej strasznego horroru. Brunetka zamarła. Nie miała pojęcia jak to możliwe, ale dziewczyna żyła.
- Muszę się pożywić- wysyczała Karolina.
- Zaraz ją przyprowadzę- odpowiedział.
- Nie chcę jej, chcę czegoś mocniejszego, chcę ciebie.
Ania przysłuchiwała się tej rozmowie, ale nie miała zamiaru uciekać. Wiedziała, że Dawid i tak ją dogoni.
- Piłam już coś mocniejszego wcześniej- uśmiechnęła się sama do siebie i oblizała wargi, wspominając smak.
- Co? Kto u ciebie był?- Dawid był zdenerwowany wyznaniem Karoliny.
- Był tu Antonii- powiedziała dumna z siebie.
- Przemieniłaś go? Po co?
- Chciał to go przemieniłam, nie marudź- dodała.
- To niech teraz on ci pomoże szukać ofiary. Ankę zostaw w spokoju.
- Oo, zaiskrzyło. Miałeś ją tu tylko przyprowadzić, a nie się w niej zakochać!
- Nie zakochałem się w niej, a z resztą to już nie twoja sprawa- rzucił z pogardą.
Spojrzał na nią ostatni raz i odwrócił się w stronę przerażonej Anki.Chwycił ją za rękę i wzbili się ponad ziemię. Lecieli omijając wszystkie drzewa dookoła. Anka nie rozumiała nic z tego co się działo wokół niej. Straciła przytomność. Wampir szybkim ruchem złapał ją i chwilę później znowu znajdowali się na drodze. Dawid wziął jej torbę, którą tam wcześniej zostawił i ocucił dziewczynę. Otworzyła oczy i zaczęła krzyczeć. Przyłożył jej palec do ust, aby ją uciszyć.
- Spokojnie, już nic ci nie grozi. Nikomu nie zrobię krzywdy- oznajmił ze łzami w oczach.
Nie wiedział co ma zrobić, nie chciał, żeby Anka go nie pamiętała, chociaż z drugiej strony tak byłoby dla niej najlepiej. "Jestem egoistą"- pomyślał- " zawsze taki byłem". Spojrzał Ani głęboko w oczy.
- Nie pamiętasz niczego od momentu, kiedy powiedziałem ci, że niedługo się dowiesz, czego od ciebie chcę.
- Nie pamiętam- powiedziała posłusznie.
Dawid był szczęśliwy, że miał wystarczająco dużo sił, żeby nią manipulować, jednocześnie obiecał sobie, że już nigdy tego nie zrobi.
- No więc czego ode mnie chcesz- drążyła pytanie, które zadała przed chwilą.
Dawid uśmiechnął się do siebie:
-Niczego, no może odrobiny przyjaźni- odpowiedział.
Wciąż mało opisów, a jeśli już się pojawiają - są niekompletne. Niektóre zdanie brzmią trochę nielogicznie. Ale poza tym, w porządku. Historia tak naprawdę dopiero zaczyna się rozkręcać. Zobaczę, co będzie dalej.
OdpowiedzUsuń"Czy ty możesz śmiać się z takich rzeczy?" - mi bardziej pasuje - Jak ty możesz śmiać (...)?
OdpowiedzUsuńJa tam nie wiem, ale ze strachu to się nie rumienię tylko blednę jak papier. Ale może ona ma inaczej?
Po przeczytaniu tego rozdziału mam mieszane uczucia. Coś mi nie pasuje w tych opisach. Niektóre zdania można połączyć, tworząc złożone {według mnie, ale robisz jak uważasz}.
Potem zabiorę się za kolejne rozdziały. Teraz robię sobie przerwę.
Dziękuję za komentarze, a co do opisów, wiem to nie jest moja najmocniejsza strona, głównie chodzi mi o historię, a nie o piękny opis bez treści...
Usuń