czwartek, 23 sierpnia 2012

2. Płonące oczy

  Anię obudziło dziwne przeczucie. Spojrzała na zegarek. Była czwarta. Zapaliła wysadzaną kolorowymi kamykami lampkę nocną i rozejrzała się po pokoju. Łóżko Dawida było puste. Nikt na nim nie spał, wyglądało dokładnie tak samo jak wieczorem. Pościel leżała nietknięta. Bardzo ją to zaniepokoiło. Nie wiedziała co się dzieje. Podeszła do okna i szybkim ruchem odsłoniła je, ściągając beżowe, długie zasłony. Zauważyła, że ktoś od stóp po szyję ubrany w czerń podpiera parapet na zewnątrz. Zastukała w szybę, myśląc, że to Dawid. W jednej sekundzie obiekt odwrócił się, a jego oczy płonęły. Hulał w nich ogień. Twarz wyrazem bardziej przypominała dzikie zwierzę, niż człowieka. Przerażona Ania upadła na podłogę i zaczęła krzyczeć. Nagle tak szybka jak się obrócił człowiek zniknął.
  Dawid natychmiast pojawił się w pokoju. Podbiegł do zapłakanej dziewczyny, chciał ją objąć, ale go odepchnęła i odsunęła się, podpierając się dłońmi.
     - To ty!- powtarzała- czym ty jesteś? No czym?- była zdezorientowana. Nie rozumiała nic z tego co sie działo i nie myślała o tym. O niczym nie myślała.
     - Spokojnie- chłopak spojrzał jej głęboko w oczy- Nic nie widziałaś. Idź spać.
     - Dobrze- odpowiedziała posłusznie. Otarł jej łzy dłonią, a ona znów spokojnie ułożyła się do snu.
  Tym razem obudziła się zrelaksowana. Z zamkniętymi oczami przeciągnęła się w łóżku. Otwierając oczy lekko się przestraszyła:
     - Dawid? Co ty robisz?- zapytała.
     - Nic, patrzę jak śpisz- odpowiedział. Siedział na podłodze obok jej łóżka. Nie wiedział dlaczego, ale nie mógł oderwać od niej wzroku.- Dobrze spałaś?
     - Tak, ale miałam dziwny sen.
     - Jaki?- denerwował się, że Ania może coś pamiętać.
     - Śniło mi się, że obudziłam się w nocy i...- urwała opowiadanie. Spojrzała na odsłonięte okno- zapomniałam. Babcia mówi, że jak po przebudzeniu spojrzy się w okno to zapomina się o czym był sen.
     - To dobrze- mruknął pod nosem chłopak.
     - Mówiłeś coś?- zapytała Ania
     - Nie, nic.
  Anka stwierdziła, że jest głodna. Ubrała się i poszła do kuchni, gdzie babcia smażyła naleśniki.
     - Mmm. Z jabłkiem?- spytała
     - Oczywiście, że tak. Za piętnaście minut będzie śniadanie- uśmiechnęła się do wnuczki.
     - To ja jeszcze pójdę na powietrze- oznajmiła i wyszła.
  Dzień był piękny, świeciło jasne, wakacyjne słońce, a drzewa oddychały nocną burzą. Z domu sąsiadów wyszła dziewczyna. Młoda brunetka miała bandaż na szyi.
     - Cześć Monika!- krzyknęła Ania w jej stronę.
     - Hej!- rzuciła Monika i ruszyła w kierunku koleżanki.
     - Co ci się stało w szyję?- spytała zaniepokojona Ania.
     - Nic takiego. Wczoraj w nocy wracałam z imprezy i...- w tym momencie dziewczyna urwała. Po chwili zastanowienia zaczęła mówić jak automat- i potknęłam się o jakieś kolczaste drzewo. Ktoś założył mi ten opatrunek, żebym się nie wykrwawiła. Pewnie niedługo będę mogła go zdjąć, a póki co wyglądam jak ofiara wypadku samochodowego w kołnierzu bezpieczeństwa- stwierdziła- A tak zmieniając temat to ładna dziś pogoda- uśmiechnęła się znajomo.
     - Tak, ładna. Dobra pogoda, żeby iść nad jezioro- odczytała intencje Moniki.
     - Właśnie chciałam to zaproponować. Może pójdziesz ze mną i moimi znajomymi po południu?
     - Czemu nie? A mogę wziąć ze sobą przyjaciela?- zapytała
     - Pewnie, że możesz. Impreza otwarta.
     - No dobra. To widzimy się po południu. Teraz muszę iść do domu. Pa.
     - Cześć- odpowiedziała Monika i obie poszły w swoją stronę.
  Ania wróciła do domu na śniadanie. weszła do kuchni, gdzie stała babcia. Była niewysoką, otyłą kobietą. Z jej twarzy nigdy nie schodził uśmiech. Była przeciwieństwem dziadka. Ten nikomu nie ufał i był bardzo podejrzliwy.
  Dziewczyna usiadła do stołu z babcią i dziadkiem.
     - A gdzie twój miły przyjaciel?- zapytała babcia
     - Nie wiem- odparła nastolatka- pewnie w pokoju- po chwili krzyknęła:- Dawid! Chodź do nas!
     - Już idę- rozległ się głos chłopaka. Moment później był już w kuchni.
     - Usiądź obok Anulki- powiedziała babcia- Zaraz dam ci śniadanie- dodała.
     - Nie, dziękuję. Nie trzeba- zapierał się jak gdyby się czegoś obawiał.
     - Nie masz się czego bać, moja żona bardzo dobrze gotuje, a naleśniki to jej specjalność- próbował namówić go dziadek.
     - Ale ja naprawdę nie chcę jeść. Nie jestem głodny, ale dziękuję bardzo.
     - Skoro nie chce to go nie zmuszajmy- Ania zakończyła rozmowę. Zjadła szybko i wyszła na ganek przed domem.
  Niedługo później wyszedł za nią Dawid. Anka nie miała pojęcia co jej się działo, kiedy on był przy niej. Obserwowała go. Poruszał się tak jakby jego stopy nie dotykały ziemi. Jego ruchy nie wytwarzały najmniejszego szelestu. Skórę miał bladą, bardzo bladą. Była niemal koloru mleka. Karnacja idealnie kontrastowała z czernią jego oczu i kruczymi, błyszczącymi włosami, na których na tle słońca zdawało jej się widzieć kolory tęczy. Wzrost miał odpowiedni dla chłopaka w osiemnastym roku życia. Nie był ani zbyt niski, ani wzrostu koszykarza. Ciało miał wysportowane. W przylegającej koszulce idealnie rysowała się jego wyrzeźbiona klatka piersiowa. Całość składała się w cudowny obraz, nierealny dla otaczającego ją świata, bo chociaż chłopak był bardzo przystojny, to wyglądał trochę tak, jakby wyrwał się z innej epoki i tylko ubiór wypożyczył z dwudziestego pierwszego wieku.
  Ania nawet nie spostrzegła, kiedy chłopak podszedł bliżej. Po chwili zamyślenia zaczęła mówić:
     - Poszedłbyś ze mną i znajomymi mojej koleżanki na imprezę?
     - A co to za impreza?- widocznie był zaciekawiony.
     - W sumie to nic takiego. Pójdziemy sobie nad jezioro, potańczymy, pogadamy.
     - Nie wiem. Chyba powinienem już iść.
     - Dlaczego iść? przecież nikt cię stąd nie wygania.
     - Dobrze, mogę zostać- odpowiedział, odbierając słowa Anki jak zaproszenie do dalszego pobytu- To kiedy ta impreza?
     - Dzisiaj w południe. To co, pójdziesz?
     - Czemu nie? Mogę iść- odpowiedział, a w myślach dodał "muszę zdobyć twoje zaufanie".
    

5 komentarzy:

  1. Wybacz za tak długą przerwę w czytaniu, ale wypadło kilka rzeczy, przez które nie mogłem za bardzo tego zrobić...

    Podtrzymujesz zainteresowanie. Zwłaszcza pierwsza scena. Jednocześnie tajemnicza i z pewnymi elementami horroru. Później to już typowe początki: randomowe wydarzenia, nie mające większego znaczenia (a przynajmniej nie wydające się takiego mieć). Typowy prolog.
    Błędy? Niewiele. Jakoś dziwnie się to czyta, tak "jednym tchem". Szczególnie ta scena o czwartej i kilka (?) godzin temu: mogłaś oddzielić to w jakiś sposób, byłoby bardziej przejrzyście. Poza tym... Słabo wyłapuję błędy, więc nie znalazłem więcej. Z jednej strony to źle, ale z drugiej... pozwala mi to bardziej cieszyć się z opowiadania.

    Pozdrawiam.
    Master Julius

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za opinię;) Mam nadzieję, że będziesz komentował każdy rozdział;)

      Usuń
    2. A nie za bardzo rozumiem co źle Ci się czyta;/

      Usuń
  2. Jakoś dziwnie mi się to czyta, jednak nie potrafię wyjaśnić dlaczego. Z jednej strony wydaje się, że akcja dzieje się strasznie szybko, z drugiej mam wrażenie, że tylko mi się tak wydaje. Powodem może być to, że nie ma zbyt wielu opisów. Narrator trzecioosobowy to narrator wszechwiedzący. Trzeba opisywać wszystko, począwszy od temperatury, po odczucia bohaterów.
    Zobaczę, jak to wygląda dalej.

    OdpowiedzUsuń
  3. A dla mnie jest trochę dziwne, że na początku nie może jej zahipnotyzować a ty masz, już daje radę. - takie małe niedopowiedzenie.

    Za mało opisów otoczenia, odczuć bohaterów. Poza tym, skoro łóżko Dawida było nienaruszone, to wiadomo, że na nim jeszcze nie spał. A Anka nie wie co się dzieje? A co miało się dziać?

    "W jednej sekundzie obiekt odwrócił się, a jego oczy płonęły." - Obiekt? Nie lepiej "osoba, ktoś, postać itp.", bo piszesz, że ten ktoś próbuje się dostać do jej pokoju.

    "Nagle tak szybka jak się obrócił człowiek zniknął." - szybka jak co? a może to literówka i miało być "szybko"? Lecz nawet zmieniając na "szybko" sens zdania się gubi. Coś trzeba dodać.

    OdpowiedzUsuń