środa, 22 sierpnia 2012

1. Rozstania

  Ciało leżało już od kilku dni. Nikt go wcześniej nie zauważył, albo nie chciał widzieć. Dawid pożegnał ją samotnie, nie płakał nad zwłokami. Wiedział, że musi zrobić to, o co go poprosiła Karolina. Chciał znaleźć sprawcę jej wypadku, ale zakazała mu tego.
  Ania właśnie zerwała z Robertem, nie chciała, żeby nachodził ją w domu jak zwykle. Powiedziała matce, że skoro są wakacje, to musi odwiedzić babcię i dziadka. Spakowała kilka rzeczy do torby.
     - Mamo! Kiedy tata wróci z pracy?- zapytała
     - Nie wiem, pewnie póżno
     - To pójdę pieszo- oświadczyła dziewczyna
     - Chyba zwariowałaś, przecież to daleko. Ojciec cię jutro odwiezie. Jak chcesz iść z tą torbą?
     - Normalnie- odpowiedziała bez namysłu, zamykając za sobą drzwi.
  Szła szybko przed siebie. Nie chciała spotkać nikogo znajomego po drodze, a na pewno nie Roberta. Jakiś kilometr przed domem dziadków zaczepił ją młody chłopak o kruczoczarnych, prostych włosach.
     - Mam na imię Dawid- powiedział- Dokąd się wybierasz?- spojrzał jej głęboko w oczy.
     - Do dziadków- odpowiedziała- możesz iść ze mną, jeśli chcesz.
  Dawida nie zdziwiła ta propozycja, w przeciwieństwie do Anki. Ją samą zszokowały jej słowa, ale chlopak dobrze wiedział czego chce i dążył do tego. Zgodził się uprzejmie na " propozycję" Ani i żeby jej ulżyć wziął jej torbę.
     - To już niedaleko- stwierdziła po chwili.
  Dawid rozejrzał się. Przed nimi była droga dookoła zapełniona domami jednorodzinnymi, a od tej drogi odchodziły kolejne. Był to dziwny widok: wielkie skupisko budynków, a po nim nic. Znowu pusta droga przez las.
     - To tutaj- oznajmiła dziewczyna.
  Dom był niski. Parter i strych. Widać było, że należy do starszych ludzi. Był cały żółty, a przed nim znajdował się ganek z mnóstwem jabłek w koszykach. Ania zapukała do drzwi. Otworzył jej dziadek, zaraz za nim wyszła babcia. Ania przywitała się z nimi czule, po czym chciała przedstawić im Dawida. Wskazując na niego zaczęła mówić:
     - To jest Dawid, mój...- nastała cisza. No właśnie, kim on dla niej był? Znała go przecież tylko chwilę. Nie był to znajomy( jak sama nazwa wskazuje, znajomego trzeba znać). Zastanawiała się co powiedzieć, żeby nie okłamać rodziny. Nie musiała, zrobił to za nią chłopak.
     - przyjaciel- wtrącił kończąc zdanie Ani i przerywając ciszę.
  Dziadek popatrzył na Dawida. Widać było, że go nie polubił, w odróżnieniu od babci. Jej od razu przypadł do gustu.
     - Możesz spać w tym pokoju co zwykle- powiedział dziadek.
     - Możecie- poprawiła go babcia, uśmiechając się do chłopaka.
  Ania i Dawid poszli do pokoju. Dziewczyna zaczęła się zastanawiać nad tym co zrobiła, zabierając nieznajomego do domu i dlaczego to zrobiła.
     - Co ty tu właściwie robisz?- zapytała w końcu.
     - No dobra, powiem ci. I tak nie będziesz nic pamiętać. Szukam ciała.
     - Jak to ciała?- zastanawiała się. Zabrzmiało to groźnie. Nie rozumiała jak można szukać ciała.- Jesteś jakimś detektywem?- nagle przez głowę przeszła jej gorsza myśl- Masz coś wspólnego z czyjąś śmiercią?
     - Nie mam nic wspólnego ze śmiercią Karoliny- powiedział głośno rozżalony i spojrzał Ani znów głęboko w oczy- nic nie pamiętasz z naszej rozmowy.
     - Dobrze, nikomu nic nie powiem- oznajmiła dziewczyna.
     - Nikomu nic nie powiem?! To ty to pamiętasz?
     - Nie mam takiej krótkiej pamięci- chciała się zaśmiać, ale rozmowa nie była zabawna.
     - I co ja teraz zrobię?- pytał sam siebie.
     - No nic. Nikomu nic nie powiem. Obiecuję. A kim jest Karolina, jeśli mogę wiedzieć?
     - Nie możesz- chłopak był na siebie wściekły, że nie udało mu się wpłynąć na jej umysł
     - Dobrze, nie chcesz, nie mów- powiedziała spokojnym tonem.
  Dawid dziwił się sam sobie. Wiedział, że może jej zaufać jak nikomu innemu. Nawet przy Karolinie się tak nie czuł. Z jednej strony to go bardzo cieszyło, z drugiej to był jego największy problem.Po chwili milczenia Ania oznajmiła:
     - Późno już, idę spać. Dobranoc.
     - Tak, dobranoc- odpowiedział chłopak. Ania zasnęła prawie w tym samym czasie, kiedy wypowiadała te słowa.

4 komentarze:

  1. Coś słabo tu z komentarzami...
    Opowiadanie zaczyna się bardzo ciekawie. Od razu wiadomo, że jest jakaś tajemnica, a to lubię. Również "rzuciłaś" czytelnika w wir wydarzeń bez żadnego konkretnego wstępu. Z jednej strony to niezbyt dobry pomysł, bo ktoś może poczuć się trochę zdezorientowany, lecz ja taki zabieg lubię.
    Do czego mogę się przyczepić? Zero błędów ortograficznych i gramatycznych, a przynajmniej ja takich nie zauważyłem, ale jest kilka błędów zapisie. Dywizy możesz zastąpić pauzami (kombinacja Ctrl + -). Po dialogu powinien być odstęp, pauza i znowu odstęp, a po tym narracja. U ciebie jest pauza i odstęp. Bez pierwszego odstępu (za często używam tego słowa...). Gdy on jest, dialog jest bardziej czytelny.
    I jeszcze jedno. "To jest Dawid, mój... - nastała cisza...". Narrację rozpoczynamy od małej litery, gdy odnosi się ona do wypowiedzi bohatera, także twój zapis nie jest całkiem poprawny.
    Jednak ogólnie nie ma wielu błędów, a zaczyna się dosyć ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz;) Nie wiem dlaczego czytelnicy nie zostawiają po sobie śladu, a bardzo mi na tym zależy...

      Usuń
  2. Może zacznę od małej krytyki - przepraszam, już tak mam. Trzeba koniecznie popracować nad szatą graficzną bloga, bowiem ta nie zachęca do czytania. Proponują zapoznać się z zasobem galerii Zaczarowanych Szablonów - jest co wybierać ;) Przyłączę się również do powyższego komentarza. Dodam tylko, że nieco zaskoczyła mnie reakcja dziewczyny na wypowiedź Davida (tą, że szuka ciała). Powinna go wyśmiać, wziąć za kompletnego idiotę. Powinna usiłować spławić go, gdy tylko zaczepił ją na ulicy - chyba, że zawładnął jej umysłem, lecz w takiej sytuacji warto to gdzieś ująć - inaczej czytelnicy sami do końca nie wiedzą co się dzieje. Poza tym, nie ma się do czego przyczepić.
    Nie przedłużając, zabieram się za dalsze czytanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z komentarzami powyżej. Zdziwiło mnie jak Anka spotyka nieznajoemgo chłopaka na ulicy i tak po prostu zaprasza go do domu dziadków. Pomyślałam, że on wpłynął na jej decyzje. Potem kiedy rozmawiają o ciele, piszesz, że nie dał rady z hipnozą.
    Nieco dziwne mi się wydaje. Idę dalej.

    OdpowiedzUsuń