środa, 24 lipca 2013

21. Smak krwi

  Anka była w szkole. Szła przez korytarz, ale zupełnie nie wiedziała dokąd. Coś kazało jej iść, kierowało nią przeczucie, ze zobaczy coś ważnego. Wyszła z budynku na boisko szkolne. Było puste i zimne. Na drzewach nie było liści. Pomiędzy suchymi pniami poruszała się jakaś postać. Blondynka. Wysoka i szczupła. Była ubrana w długi, szary płaszcz, który zakrywał całe jej ciało. Kobieta zbliżała się do Anka powoli, dystyngowanym krokiem. Podeszła do dziewczyny na odległość jednego kroku i uśmiechnęła się szyderczo. W jej oczach był zamęt. Ania skądś ją znała. Nie mogła sobie przypomnieć skąd, ale znała ten podły uśmiech. Nagle ją olśniło. To była Karolina. Pewność, że to ona napawała ją obawą. Wampirzyca wyciągnęła do Ani prawą rękę. Miała w niej nóż cały we krwi.
     - To ty zabiłaś mojego tatę- przełknęła łzę.
     - Widzisz- zaczęła Karolina.- To takie głupie zabić kogoś kawałkiem metalu, kiedy ma się coś lepszego.- Obnażyła zęby. Kły się wydłużyły.
  Dziewczyna odsunęła się o pół kroku. Była silna i dziwnie pewna, że nic jej nie grozi.
     - Może ci to zademonstruję- powiedziała wampirzyca. Nagle pomiędzy nią, a Anką pojawił się chłopak. Dawid! Karolina przechyliła lekko jego głowę.
     - Zostaw go!- krzyknęła Ania.- Nie możesz go zabić!
  Karolina wzruszyła ramionami.
     - Mogę. Mogę wszystko- wypowiedziała z pewnością w głosie i zbliżyła usta do szyi chłopaka.
     - Nieee!- krzyczała brunetka.
  Dawid powoli tracił grunt pod nogami, a Karolina namiętnie spijała krew z jego żył. Chłopak opadł na ziemię. Blondynka oblizała dokładnie wargi. Uśmiechnęła się. Anka spuściła wzrok na bezwładne ciało leżące na piasku. Uklęknęła obok niego i objęła jego martwą twarz. Jeszcze raz spojrzała w jego oczy, które nie były czarne tylko zielone. Z niedowierzaniem patrzyła na twarz ofiary. To nie był Dawid. To na pewno nie był on, ale jeszcze przed chwilą wyglądał zupełnie jak Polikarp...
     - Nie wszystko jest takie jak ci się wydaje- powiedziała blondynka tonem innym niż zwykle. Była spokojna i uśmiechnięta, ale szczerze jak przyjaciółka, która daje ci dobrą radę. Wampirzyca odeszła. Zniknęło też ciało chłopaka.
     - Dawid- mówiła dalej Anka. Czuła, że ktoś ją szturcha, ale nie tu. W innym wymiarze. Sen. To nie była rzeczywistość. Otworzyła oczy i zobaczyła Dawida.
     - Miałaś koszmar- stwierdził.
  Przytaknęła bezsłownie, zastanawiając się nad znaczeniem snu.
     - Ona żyje- powiedziała.
     - Kto?
     - Karolina. Śniła mi się.
     - To, że ci się śniła nie oznacza jeszcze, że żyje- odparł surowo.
     - Jeszcze niedawno mówiłeś, ze mam dar.
     - Nie mówiłem o snach. A co ci się przyśniło?- dopytał.
     - Ona miała nóż w ręce. Cały we krwi, a później wyrzuciła go i cię zabiła, ale to nie byłeś ty.
     - Co? Znowu bredzisz- dotknął jej czoła.- Gorące.
     - Nic dziwnego jak ma się temperaturę wampira. Wiem, że to głupie, ale przecież sny nie muszą być dosłowne. To ona zabiła tatę, albo Antonii. Nie wiem. Mówiła, że nie wszystko jest takie jak mi się wydaje. Czyli sugerowała, że to ona.
  Ktoś zapukał do pokoju Anki. Dziewczyna popatrzyła na Dawida.
     - Dobra. Już mnie nie ma- powiedział i zniknął za balkonem.
  Oliwka powoli weszła do pokoju.
     - Jedziesz z nami na cmentarz?- zapytała.
     - Tak. Tylko muszę się ubrać- odparła.- Oliwia!- zwróciła się do siostry, która już wychodziła.
     - Co?
     - Wiesz gdzie mieszka Antonii?
     - Antek- poprawiła ją.
     - Tak- skinęła.- Byłaś kiedyś u niego?
     - Byłam. Mieszka w tym dużym domu na końcu Modrzewiowej. A dlaczego o to pytasz?
  Anka pośpiesznie szukała odpowiedzi.
     - Chciałam pożyczyć od niego książkę, o której ostatnio rozmawialiśmy- palnęła, bo nic innego nie przychodziło jej do głowy. Ta odpowiedź widocznie wystarczyła Oliwce, bo szybko wyszła z pokoju, w którym natychmiast pojawił się Dawid.
     - Dobra robota- powiedział trzymając jabłko w ręce.- To z twojego ogrodu. Pewnie są dobre. Możesz coś dla mnie zrobić?- spytał z głupim wyrazem twarzy.
     - Co takiego?
     - Ugryź i powiedz mi jak smakuje.- Podał jej owoc.
  Bez wahania wgryzła się w niego.
     - Twarde- stwierdziła.
     - Smak?!- dociekał.
     - Aha. Słodki miąższ. Gorzka skórka Bardzo soczyste. Może trochę kwaśne. Tak. Słodko- kwaśne.
     - Może być. Dziękuję- powiedział.
     - Nie ma za co- uśmiechnęła się.- Teraz ty powiedz mi jak smakuje krew.
     - To zależy od dawcy. Czasem jest słodka, innym razem gorzka, ale zawsze ma metaliczny posmak- opowiadał, jakby wykładał biologię.
     - Co to znaczy, że ma metaliczny posmak?
  Rozejrzał się po pokoju. Chwycił za srebrną łyżeczkę, która leżała na półce. Anka zastanawiała się skąd ona się tam wzięła.
     - Poliż- polecił jej.
     - Co? Cyba zwariowałeś.
     - Nie. Tak smakuje krew.
     - Dobra. Nie będę lizać łyżeczki. Umówmy się na piętnastą. Odwiedzimy Antoniego, a teraz wybacz, ale chciałabym się ubrać.
     - Pewnie. Do zobaczenia- wypowiadając wyszedł jak zwykle, czyli przez balkon. Anka upewniła się, że go nie ma. Nie mogła wytrzymać z ciekawości i włożyła sobie w usta srebrną łyżeczkę. Po chwili odłożyła ją tak, skąd ją wzięła. Za szybą Dawid śmiał się z niej. Nie widziała go. Zniknął.
    

6 komentarzy:

  1. Świetne kiedy będzie kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dopiero co zaczynam czytać i muszę przyznać, że naprawdę mi się podoba i niezle się zapowiada.
    Zapraszam też do mnie na http://fayernight.blogspot.com/ i na katalog http://blogowasfera.blogspot.com/ gdzie możesz dołączyć swój blog do katalogu i zwiększyć jego oglądalność.
    Biorę się za następny rozdział :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Mam nadzieję, że jednak będziesz czytać od pierwszego rozdziału;) Chętnie zajrzę na Twojego bloga;)

      Usuń
  3. Świetny rozdział! : ) Kiedy będzie następny? : )

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję:) I postaram się, żeby był jutro;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Są potężni i wieczni, i spragnieni smaku krwi.
    Jednak zawsze znajdą sposób, aby Cię uwieść.

    Jack O'Donnel wiódł spokojne życie. Ale wszystko się zmieniło, odkąd pomógł bardzo pięknej i bardzo tajemniczej Jennifer McCalister.

    W miasteczku New Rochelle pojawia się przepiękna wampirzyca, która po 400 latach władzy - chce odpocząć od obowiązków. Jednak nie zdaje sobie sprawy, że gdy spotka na swojej drodze przystojnego Jack'a wszystko się zmieni. Jej wrogowie zaczną atakować i próbować zabić jej najbliższych.
    Potrzebuje czegoś na odprężenie, ale czy seks na pewno jest tym czego chce ?
    Jack O'Donnel i Jennifer McCalister zabiorą Cię do świata codziennej namiętności i mroku...

    Na pierwszy rzut oka ten romans może wydawać Ci się szczęśliwy i bez żadnych problemów.
    Ale to tylko na pierwszy rzut oka.

    Zapraszam na : do-not-say-anything.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń