Dawid złapał Anię, kiedy upadała. Położył ją na kanapie.
- Przynieś trochę zimnej wody- powiedział do Antoniego.
- Ty przynieś, ja z nią zostanę.
- Nie zostawię jej z tobą nawet na sekundę. Przynieś tą wodę!
W salonie pojawiła się Oliwka.
- Dlaczego tak krzyczycie?- zapytała przeciągając się. Zauważyła Anię leżącą na kanapie.- O Boże! Co jej się stało?
- Straciła przytomność, ale nic jej nie będzie- powiedział Antek. Dawid był zbyt przejęty Anką.
- Niech któryś z was przyniesie wodę- powiedziała blondynka.
- Ja pójdę- zaoferował Antonii.
Dawid był na niego wściekły. Zastanawiał się" W co on gra?".
Po paru sekundach chłopak przyniósł zimną wodę w szklance. Oliwka szybko skropiła nią twarz siostry. Chwilę później dziewczyna się ocknęła. Otworzyła oczy. Nad jej głową pochylały się trzy osoby.
- To nie ja- powiedział bezdźwięcznie Dawid. Ania zrozumiała. Wampir uklęknął przed nią i ucałował jej dłoń. Zrobiło jej się bardzo miło.
- Jak się czujesz?- zapytała Oliwia.
- Dobrze, nic mi nie jest.
- Nie mówiłaś, że Dawid jest twoim chłopakiem- wyrzuciła siostrze Oliwka. Czuła się przez nią oszukana.
- Bo my nie jesteśmy parą- wyjaśniła.
- Jasne. Takie bajki to ty możesz dzieciom opowiadać- wtrąciła blondynka.- Mnie nie oszukasz. Widzę jak na ciebie patrzy.
Ani znów coś się przypomniało. Karolina w jej śnie powiedziała, że Polikarp ją kocha. Zawstydziła się. Zawsze trudno jej było uwierzyć w to, że ktoś ją lubi, ale w tym przypadku chodziło o coś w co wierzyła bezgranicznie- sny. Po chwili przyszło jej do głowy, że przecież miłość jaką darzy się przyjaciela to też miłość.
Po południu Ania poczuła się lepiej i wyszła z Dawidem w stronę parku. Oliwka została w domu z rodzicami, a Antek wyszedł zaraz po tym jak Anka odzyskała przytomność.
- Dlaczego nie przedstawiasz się swoim prawdziwym imieniem?- zapytała.
- Nigdy go nie lubiłem. Moje imię jest staromodne. Mama lubiła takie imiona. Twierdziła, że każde imię coś oznacza i musi pasować do człowieka. Już nie jestem człowiekiem, wolę, żeby mówiono do mnie Dawid.
- Dobrze- uśmiechnęła się do niego.- Ale podoba mi się twoje imię.
Kiedy doszli do parku usiedli w swoim ulubionym miejscu- pod płaczącą wierzbą.
- Wiesz kto zabił tamtą dziewczynę?- zapytała wampira.
- Nie, ale domyślam się, że to Antonii. Chyba, że w okolicy jest jakiś inny wampir.
- A co chciałeś mi powiedzieć zanim straciłam przytomność?
Na chwilę nastała cisza. Później Dawid odezwał się nieśmiało:
- Karmiłem się twoją koleżanką.
- Moniką?
- Tak, a potem wymazałem jej to ze świadomości.
Najpierw Anka chciała odejść. Zdenerwowała się na Dawida, ale zrozumiała, że picie krwi jest wpisane w naturę wampira.
- Dobrze, że jej nie zabiłeś- zdawała sobie sprawę z tego, ż to głupi brzmi, ale nie umiała użyć innych słów.
- Opróżnienie ciała z krwi daje nam więcej energii, ale obiecałem, że nigdy nikomu nie zrobię krzywdy.
- Komu to obiecałeś?- była ciekawa kto był dla niego tak ważny, żeby poświęcić dla niego odrobinę wampirzej natury.
- Nieważne- nie chciał, żeby poczuła, że jest dla niego kimś ważnym.- Zrozumiałem, że mogę żyć prawie jak zwykły człowiek. Wiem, że to co robię jest złe, ale inaczej nie przeżyłbym- zamyślił się na moment.
Anka postanowiła przerwać melancholijny nastrój swoim głupim pytaniem:
- Czy czosnek ci szkodzi?
Polikarp zaśmiał się.
- Czosnek szkodzi tylko tym, którzy go jedzą. Z tego co wiem powoduje brzydki zapach z ust- mówił cały czas się śmiejąc.
- A krzyż- zapytała całkiem poważnie.
- Nie. Jestem katolikiem. To znaczy byłem dopóki nie zostałem wampirem, bo teraz zbawienie raczej mi nie grozi- powiedział poważnym tonem.
Anka przytuliła przyjaciela.
- Może nie wszystko jest takie oczywiste- stwierdziła.
- To raczej jest pewne. Nie umrę naturalną śmiercią. Jestem potworem.
- Potwory nie mają serc, a ty jesteś moim przyjacielem. Dzięki tobie moje życie jest lepsze, a to dobry argument do zbawienia- uśmiechnęła się.